wtorek, 24 listopada 2020

Karnotaur i tort wyspa

     Co roku w listopadzie spełniam tortowe życzenia trójki wnuków. Mega skrzynkę brawl stars dla najstarszego pokazałam już  TU, a dziś  torty, które przygotowałam na miniony czwartek dla pięcio- i siedmiolatka. Chłopcy zgodnie ustalili motyw przewodni - Jurassic World. Młodszy wnuk bardzo dokładnie sprecyzował życzenie. Tort miał mieć kształt karnotaura. To dinozaur z charakterystycznymi małymi kończynami górnymi oraz grubymi rogami umiejscowionymi nad oczami. Sympatycznie nie wyglądał. Wykonany przeze mnie, podobnie jak oryginał, też sympatii nie budził. 

 





    Gdy po raz pierwszy zobaczyłam zdjęcia tego uznanego za cukierniczy hit 2020 r. tortu, wiedziałam, że i ja muszę spróbować go zrobić. Jego wygląd idealnie wpasował się w zaproponowaną przez chłopców jurajską tematykę, więc postanowiłam wykorzystać tę inspirację przy okazji ich urodzin. Choć wykonanie było czasochłonne, to efekt końcowy był poświęconego czasu wart, aczkolwiek kilka niedociągnięć daje się zauważyć. 

Ocean wykonałam łącząc wodę z żelatyną i bezalkoholowym syropem Blue Curaçao.






Serdecznie pozdrawiam
Dorota

sobota, 14 listopada 2020

Torty: Bing, mega box brawl stars, Psi patrol, stolik i pamiątka 1.Komunii Św.

     Niedługo minie rok od publikacji ostatniego tortowego wpisu. W tzw międzyczasie kilka tortów udało mi się zrobić. Dzisiaj nadrabiam zaległości i prezentuję zdjęcia niektórych moich wypieków.

Ukochaną, emitowaną na kanale MiniMini+, bajką mojego najmłodszego wnuka jest Bing. Ulubieniec dwulatka, tytułowy bohater, to ciekawy świata królik.  Jaki więc kształt mógłby mieć tort małego Jubilata?


Ostatnia środa upłynęła mi na realizacji prośby najstarszego wnuka. 9-latek wymarzył sobie tort przedstawiający mega box brawl stars. Nigdy o takiej skrzynce wcześniej nie słyszałam, ale zasoby Internetu  i tym razem wsparły babcię-ignorantkę. Marzenie zostało spełnione, a widok uśmiechniętej buźki Jubilata był najlepszą zapłatą.



 Dla trzeciego w kolejności wnuka, wielbiciela kanadyjskiego serialu animowanego Psi patrol, powstał tort w kształcie jednego z bohaterów tego filmu. Z kolei jego starszy brat zażyczył sobie stół z krzesłami. Chłopcy obchodzą urodziny w listopadzie, więc impreza urodzinowa była jedna. Przygotowanie dwóch tortów na ten sam dzień łatwe nie jest. Zabrakło czasu, zabrakło krzeseł.


No i ostatni tort, komunijny, przygotowany dla syna koleżanki mojej córki.


Serdecznie pozdrawiam:)

poniedziałek, 9 listopada 2020

Fuczki oraz espresso tonic

     Na przełomie lipca i sierpnia wybrałam się z córką i wnukami w najpiękniejsze, moim zdaniem,  rejony Polski. Uważam, że południowo-wschodnia część naszego kraju zachwyca i urzeka malowniczymi krajobrazami, bardzo ładnymi miastami i miasteczkami oraz smaczną kuchnią.

Dziś nie będę pisać o turystycznych atrakcjach Podkarpacia, ale  chcę zachęcić Was do przygotowania fuczek, czyli placuszków przygotowywanych z ciasta naleśnikowego z dodatkiem obgotowanej wcześniej lub surowej kiszonej kapusty. Proponuję drugi wariant. Fuczki najczęściej doprawia się kminkiem. To przyprawa, której nie lubię, więc ją pominęłam. W zamian dodałam majeranku. I było bardzo smacznie.

To fuczki z Karczmy Jadło Karpackie


 Fuczki - przepis:

1 szklanka mleka (lub wody mineralnej)
ok. 3/4 szklanki mąki pszennej
1 jajko
250 g kapusty kiszonej
sól i pieprz do smaku
majeranek (kminek lub cząber)
olej do smażenia

Surową kiszoną kapustę odcisnąć i drobno posiekać.
Z mleka, mąki, jajka przygotować ciasto naleśnikowe. Doprawić solą, pieprzem i majerankiem, ewentualnie kminkiem lub cząbrem.
Dodać posiekaną kapustę, wymieszać.
Łyżką nakładać porcje ciasta na rozgrzany na patelni olej i smażyć z obu stron do przyrumienienia placuszków.
Podawać z sosem czosnkowym lub kwaśną śmietaną.

 


W Sanoku, w Karczmie Jadło Karpackie, po raz pierwszy spróbowałam espresso tonic, czyli mrożoną kawę z tonikiem.  Idealny, pyszny i orzeźwiający napój na upalne dni.
Pewnie znacie tego kawowego drinka, bo już od paru lat jest popularny na świecie i szturmem podbił serca kawoszy. Jeśli jednak znajdzie się ktoś, kto nie miał okazji go spróbować, polecam poczekać do lata i raczyć się codziennie tym zaskakująco przyjemnym w smaku napojem.

Espresso tonic - przepis:

60 ml espresso
200 ml toniku
kostki lodu (do 3/4 wysokości szklanki)
2 plasterki pomarańczy lub cytryny

Do wysokiej szklanki (o poj. ok. 300-350 ml) wsypać sporo kostek lodu, na ich wierzchu położyć plasterki pomarańczy lub cytryny, wlać tonik. 
Następnie bardzo delikatnie, po ściankach szklanki tak wlewać wystudzone espresso, aby warstwa kawy wyraźnie oddzieliła się od toniku.


 Serdecznie pozdrawiam:)

czwartek, 29 października 2020

Ciastka owsiane z cukrem muscovado

    Zdecydowanie jedne z najsmaczniejszych ciastek, jakie ostatnio piekłam. Są chrupiące i smakują karmelowo. a swój niesamowity smak zawdzięczają dark muscovado. To ciemnobrązowy, nierafinowany cukier wytwarzany z trzciny cukrowej poprzez odparowanie czystej melasy. Jest uznawany za zdrowszy zamiennik białego cukru.

    Przepis na te ciastka przesłała mi Ania, koleżanka ze szkolnej licealnej ławy. Jak się okazało, autorką tych pyszności jest Dorota z bloga Moje wypieki. Jedyną zmianą jakiej dokonałam w stosunku do oryginalnej receptury było zmniejszenie proponowanej ilości białego cukru (z 3/4 - 1 szklanki do 1/2 szklanki), a zwiększenie z 1/4 szklanki do 1/3 - muscovado. Ciastka i tak okazały się bardzo słodkie. Następnym razem zredukuję dosładzanie do minimum. Myślę również o zamianie mąki pszennej np. migdałową.

    Nie dajcie się namawiać! Upieczcie te ciasteczka!

Ciastka owsiane - przepis:

200 g miękkiego masła
1/2 szklanki cukru
1/3 szklanki cukru dark muscovado
1 duże jajko
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
1 szklanka mąki pszennej (u mnie Basia tortowa)
1/2 łyżeczki sody
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
2.5 szklanki płatków owsianych, najlepiej  tzw. górskich

 1. Miękkie masło z białym cukrem utrzeć na puszystą masę.

2. Dosypać dark muscovado i dalej ucierać.

3. Dodać jajko oraz waniliowy ekstrakt i zmiksować.

4.  Wsypać mąkę wymieszaną z solą, sodą i proszkiem do pieczenia. Miksować do otrzymania jednolitej masy.

6. Z ciasta formować niewielkie kulki (wielkości orzecha włoskiego). Ułożyć je na wyłożonej pergaminem blasze w dość dużych odstępach (sporo urosną). Używając łyżki kuleczki spłaszczyć. 

7. Piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez ok. 15 minut. Ciasteczka powinny być lekko brązowe.



Smacznego!

Dorota

sobota, 17 października 2020

Zupa dyniowa

    Serdecznie witam Was po kilkumiesięcznej przerwie. Przez cztery miesiące nie opublikowałam żadnego wpisu, ale systematycznie zaglądałam na Wasze blogi. Nie zostawiałam komentarzy pod postami, bo najczęściej korzystałam ze smartfona, na którym nie zainstalowałam aplikacji Blogger. 

    W tzw. międzyczasie trochę podróżowałam po naszym pięknym kraju, dużo czytałam, pichciłam rzecz jasna, a nawet w tym koronawirusowym zawirowaniu odwiedziłam (o dziwo!) kilku lekarzy-specjalistów. I to nie prywatnie!

     No i zniknął mój drugi blog - Rękoczyny Doroty. Nie moja to była intencja, lecz pośrednio  przyczyniłam się do jego likwidacji. Przez ponad pół roku nie otwierałam firmowej poczty mailowej, za pośrednictwem której logowałam się na Bloggerze.  Adresy mailowe pracowników usunięto, o czym administrator odpowiednio wcześniej informował. Niestety, nie byłam całej sprawy świadoma, bo zawodową karierę zakończyłam, Rękoczyny zaniedbałam i wiadomości na poczcie nie czytałam. Zareagowałam już "po szkodzie", ale odzyskanie konta okazało się niemożliwe. Najbardziej żal mi listy blogów, które z wielką przyjemnością odwiedzałam.
Trudno się mówi!

          Sezon dyniowy trwa w najlepsze. Także w mojej kuchni.  W tym roku posiałam kilka gatunków dyni, ale najobficiej obrodziły: hokkaido i muszkatołowa. Z nich właśnie ugotowałam bardzo smaczną, rozgrzewającą zupę. Pewnie duża część z Was woli zupy o kremowej, jedwabistej konsystencji. Ja również je lubię, ale gdybym musiała wybierać, postawiłabym na zupy w wersji tradycyjnej. I dziś właśnie proponuję wariant klasyczny dyniowej.



Zupa dyniowa - przepis:

1,5 litra bulionu (u mnie drobiowy)
1 mała dynia hokkaido lub muszkatołowa
2 duże ziemniaki
4 łyżki oliwy
1 cebula
3 ząbki czosnku
2 cm korzenia imbiru
1 łyżeczka kurkumy w proszku
1 papryczka chili (niekoniecznie)
1/3 szklanki przecieru pomidorowego (u mnie własnej roboty) lub 2 pomidory
1 szklanka wody
1 puszka mleka kokosowego
koperek do posypania

1. Dynię przekroić na pół, obrać, usunąć pestki i pokroić w kostkę.

2. Na patelni rozgrzać oliwę, wrzucić drobno posiekaną cebulę i czosnek.  Dodać utarty na tarce o drobnych oczkach imbir oraz sproszkowaną kurkumę. Smażyć przez 5 minut na niewielkim ogniu, co chwilę mieszając.

3. Do podgrzanego bulionu wrzucić pokrojone w kostkę ziemniaki i dynię oraz przełożyć zawartość patelni. Można również dodać papryczkę chili. Gotować ok. 1/2 godz. 

4. Gdy ziemniaki i dynia będą miękkie, wlać szklankę wody, pomidorowy przecier (lub pokrojone pomidory) oraz mleczko kokosowe. Gotować 5 minut. 

5. Posypać koperkiem.

Serdecznie pozdrawiam

Dorota


niedziela, 14 czerwca 2020

Cedynia, Chojna, Moryń

W sobotę wybrałam się z córką i wnukami do oddalonej ok. 95 km od miasta, w którym mieszkam, ulokowanej na wzgórzach Cedyni.  Ta licząca ok. 1600 tys. mieszkańców miejscowość leży w województwie zachodniopomorskim i jest najdalej położonym na zachód miastem Polski. Z pewnością większości z nas, a przynajmniej tym, którzy pilnie uczyli się historii,  rok 972 (24 czerwca) kojarzy się z Cedynią (Cidini). Wtedy właśnie Mieszko I i jego brat Czcibor stoczyli tam zwycięską bitwę z margrabią Marchii Łużyckiej, Hodonem.
W późniejszych czasach Cedynia była we władaniu m.in. Brandenburczyków, Korony Czeskiej, Zakonu Krzyżackiego, Szwedów i Prusaków.
W 1945 r., po zakończeniu II wojny światowej, zniszczone w 45% miasto znalazło się w granicach administracyjnych Polski.  
Jeśli kiedyś znajdziecie się w tym rejonie, zachęcam Was do przystanku w Cedyni
Centralnym punktem jest rynek położony na zboczu nadodrzańskich wzgórz.




Cedynia - Kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny  wybudowany na przełomie XIII/XIV w. W XVII w. dwukrotnie zniszczony i odbudowany. Nie ominęły go także pożary w 1699 i 1723 r. Wieża pochodzi z początku XX w.

Cedynia - wieża widokowa z 1895 r.
Niestety, ta jedna z głównych turystycznych atrakcji miasta jest właśnie w remoncie i nie jest udostępniona do zwiedzania. Szkoda!
Z podzielonej na cztery kondygnacje 14-metrowej wieży ponoć roztacza się przepiękny widok na Żuławy Cedyńskie. 
 

 4 km od Cedyni - Góra Czcibora

"W 1000-lecie zwycięskiej bitwy pod Cedynią, stoczonej w obronie Ziem Polskich nad Odrą i Bałtykiem przez Mieszka I i jego brata Czcibora z wojskami margrabiego Hodona pomnik ten zbudowano.
czerwiec 1972 r."
15-metrowy pomnik przedstawiający wzbijającego się do lotu orła znajduje się na szczycie wzniesienia. Aby do niego dotrzeć, trzeba pokonać 270 schodów.  Warto. Widoczki na dolinę Odry - urzekające.
W kalendarz imprez w ramach Dni Cedyni wpisała się coroczna inscenizacja słynnej bitwy z udziałem wojów.  W tym roku, z wiadomych powodów,  wszelkie atrakcje zostały odwołane.

W 1974 r. Jan Rybkowski nakręcił Gniazdo z Wojciechem Pszoniakiem w roli Mieszka I i Markiem Bargiełowskim grającym Czcibora. Film kończy się scenami bitwy pod Cedynią.
 

U podnóża Góry Czcibora
Odnowiona palisada pod górą Czcibora





Mozaika przestawiająca bitwę





Tak naprawdę nie ma 100-procentowej pewności, że historyczna bitwa miała miejsce w okolicach wspomnianej przeze mnie Cedyni.
Niektórzy historycy Cidini identyfikowali z innymi miejscami, m.in. Szczecinem, Zehdenick czy Zeuthen.  Zdecydowana większość współczesnych badaczy wskazuje jednak na Cedynię.

Na trasie do Cedyni przejeżdża się przez Chojnę. To miasto, którego początki sięgają X w.
Stare Miasto wpisane zostało do rejestru zabytków. Wiele zabytkowych obiektów umieszczono na Europejskim Szlaku Gotyku Ceglanego.
Miasto wydaje się interesujące. Warto spędzić tu trochę czasu. My oglądaliśmy Chojnę zza samochodowych szyb. Zdjęcia też robione z autka. Planowałyśmy krótki postój w Chojnie w drodze powrotnej, ale postanowiłyśmy zobaczyć jeszcze Moryń. Pogoda zaczęła się gwałtownie zmieniać, nadchodziła burza, więc wybrałyśmy najkrótszą trasę do domu, przez Dębno. Chojna musi poczekać.







Na trasie do Cedyni oczy cieszą i urzekają piękne kolory pól i poboczy. 

I jeszcze kilka słów o Moryniu.  To urokliwe miasteczko z zachowanym średniowiecznym układem urbanistycznym, położone nad jeziorem Morzycko. 
Dla zainteresowanych, na zdjęciu niżej, najważniejsze wydarzenia z historii miasta.






Moryń - romański Kościół pw. Ducha Świętego z XIII w.

 

Moryń - Fontanna Wielkiego Raka
Fontanna, a w głębi kawiarnia z pysznymi lodami i smacznymi deserami
Moryń - domy ryglowe

Niedaleko miasta, na półwyspie Zamczysko, znajdują się ruiny XIV-wiecznego zamku.  I właśnie ciekawość tego miejsca przywiodła nas do Morynia. Niestety, nie udało nam się zrealizować planu, ponieważ prowadzone są tam prace renowacyjne i rekonstrukcyjne. Miejsce niedostępne do zwiedzania. 
W Moryniu atrakcją jest także Aleja Gwiazd Plejstocenu z figurami ssaków epoki lodowcowej naturalnej wielkości. Ekspozycja znajduje się pod gołym niebem przy jeziorze Morzycko.
Jeśli będziecie kiedyś kierować się w płn-zach rejony naszego kraju, koniecznie zatrzymajcie się w Cedyni, Chojnie i Moryniu.
Pozdrawiam:)


wtorek, 12 maja 2020

Zupa z pierożkami

Lubicie zupy? Ja uwielbiam! Prawie wszystkie. Wyjątek stanowi tzw. owocowa. Gdyby przyszło mi wybierać  między pierwszym a drugim daniem, bez wahania zdecydowałabym się na pierwsze. 
Dziś proponuję pożywną zupę z pierożkami. Sycącą, treściwą, rozgrzewającą, idealną na majowe chłody, a co najważniejsze - pyszną.  
Spróbujcie! 


Zupa z pierożkami - przepis:

składniki na zupę:
 
3 l bulionu drobiowego

1/4 szklanki oleju rzepakowego
1 spora cebula pokrojona w drobną kosteczkę
5 posiekanych ząbków czosnku
1 łyżeczka sproszkowanej kurkumy 
1 łyżeczka utartych w moździerzu ziaren kolendry
1/2 łyżeczki płatków chili (ilość w zależności od upodobań)
1/3 łyżeczki czarnego zmielonego pieprzu
1 opakowanie (450 g) mrożonej marchewki z groszkiem
1 opakowanie (450 g) mrożonej fasolki szparagowej (ciętej na kawałki)
2/3 szklanki pomidorowego puree lub gęstego przecieru własnej roboty
sól
80 g świeżego szpinaku baby
garść posiekanej natki pietruszki lub kolendry

składniki na pierogi:

ciasto:
300 g mąki pszennej (u mnie Basia poznańska)
sól
30 g masła
ok. 2/3 szklanki gorącej wody

farsz:
300 g mielonego mięsa (u mnie z łopatki)
1 drobno posiekana cebula szalotka
1 łyżka sosu sojowego
1/2 łyżeczki  utartych w moździerzu ziaren kolendry
sól
pieprz
świeży majeranek

 
*Przygotować ciasto na pierogi, Do miski wsypać mąkę i sól. Wymieszać. W środku zrobić dołek, umieścić w nim masło. Wlać gorącą wodę. Wyrabiać początkowo drewnianą łyżką, później ręką. W razie potrzeby, gdy ciasto jest zbyt rzadkie,  dodać mąki. 
Miskę z ciastem przykryć ściereczką i odstawić na 1/2 godziny.
*Przygotować farsz, dokładnie mieszając wszystkie jego składniki.
*Ciasto cienko rozwałkować, wycinać krążki o średnicy 4  cm. Na środek nakładać łyżeczką mięsne nadzienie i lepić pierożki. Mogą mieć kształt klasycznych uszek albo sakiewek. Można je lepić na tzw. zakładkę lub z falbanką. Wersja lepienia zależy od naszych umiejętności.
Gotowe pierogi układać na posypanej mąką stolnicy, blacie lub talerzu.


*Przygotować zupę. Na dużą rozgrzaną  patelnię wlać olej, wrzucić drobno posiekaną cebulę i czosnek. Chwilę smażyć. Dodać kurkumę, kolendrę, pieprz, płatki chili i ciągle mieszając smażyć ok. 1 min. Następnie dołożyć mrożone warzywa i na niewielkim ogniu poddawać obróbce cieplnej przez ok. 10 minut, nie zapominając o mieszaniu. Dodać pomidorowe puree, posolić. Zagotować.

*Zawartość patelni przełożyć do garnka z bulionem. Doprowadzić do wrzenia. Do gotującego wywaru wkładać pierożki i gotować 20 minut. 
*5 minut przed końcem gotowania wrzucić do zupy drobno posiekany szpinak i natkę pietruszki.






Pozdrawiam:)