sobota, 25 sierpnia 2018

Indyjska przygoda

Tegoroczny urlop spędziłam w Indiach i ZEA, choć nie był to mój wymarzony kierunek podróży. Plany były zupełnie inne, ale z przyczyn od nas niezależnych wyjazd do kilku krajów kaukaskich (m.in. Iran) nie doszedł do skutku. Mam nadzieję, że co się odwlecze.... .
Siedem lat temu byłam na Sri Lance zwanej łzą Indii, więc spodziewałam się podobnych klimatów. Okazało się, że Indie wyglądają trochę inaczej. 
Dziś chciałabym podzielić się wrażeniami i przekazać kilka ciekawostek o tym kraju.

*W Indiach żyje ok. 1 mld 300 mln ludzi . To drugi po Chinach najbardziej zaludniony kraj świata. Dla porównania - Europę zamieszkuje  ok. 740 milionów.

W New Delhi mieszka 27 mln ludzi. Codziennie na ulice stolicy wyjeżdża 5 mln aut. Oprócz samochodów po ulicach porusza się wiele innych pojazdów.  Korki są niemiłosierne, a luźniej robi się dopiero  ok. godz. 22.

Jeśli nie posiada się 2 lub 4-kołowego środka lokomocji można przemieszczać się również tak:
Z autostrad i dróg szybkiego ruchu korzysta bardzo niewielu zmotoryzowanych Hindusów. Opłaty na tzw. bramkach są bardzo wysokie.  Drogą, którą my jechaliśmy trzeba było zapłacić w 3 punktach poboru 1350 rupii (1 PLN=ok. 19 rupii), a więc tyle, ile wynoszą 3-miesięczne zarobki większości  posiadaczy aut.

*Indie to 4. militarna siła na świecie. Dysponują bronią jądrową. Ogromne kwoty przeznacza się na zbrojenie, a prawie 3/4 ludzi żyje poniżej granicy ubóstwa.
Kaszmir jest najbardziej zmilitaryzowanym obszarem na Ziemi.

*Krowy uważane są za święte, są tu wszechobecne, uznawane za najbliższego przyjaciela. Zabicie jej jest czynem haniebnym, porównywalnym z zabiciem człowieka.
Nawet na autostradach i drogach szybkiego ruchu, na zielonych separatorach między pasami jezdni, obraz pasących się krów nie jest tu niczym niezwykłym. To norma.
Są zwierzętami (w Indiach) wszystkożernymi. Gdyby nie one, byłoby jeszcze więcej śmieci.

Złą wróżbą jest śmierć krowy na gospodarstwie, więc często praktykuje się  (co jest niezgodne z prawem) wyprowadzanie  leciwych, chorych zwierząt i pozostawianie  ich samopas. Dla takich "bezpańskich" krów powstają przytułki, w których  mogą godnie doczekać kresu żywota.
Co ciekawe, na różne sposoby wykorzystywane jest krowie łajno. Na bazie odchodów produkuje się środki owadobójcze, przeciwsłoneczne, nawozy. Jest to także materiał budulcowy. Ponoć z dodatkiem łajna sporządza się także napoje.
W Indiach nie jada się wołowiny. 45% społeczeństwa to wegetarianie.

*jedzenie bardzo smaczne.
Nie rozpieszczę Was, niestety, pysznymi zdjęciami. Tylko te niżej nadają się do prezentacji.
samosy - pierożki z różnym nadzieniem
biryani wegetariańskie lub z kurczakiem
 
Po jedzeniu w restauracji można odświeżyć oddech przegryzając cukier i świeży anyż.
Moją ciekawość wzbudziły malutkie saszetki, które widziałam w wielu sklepikach i na straganach. Okazało się, że to odświeżacze do ust ze smakowymi dodatkami.
*indyjskie kobiety ubrane są najczęściej w sari (6-7 m pas tkaniny) lub rozcięte na bokach tuniki. Wyglądają baśniowo, przypominają kolorowe motyle. Pod sari zakładają koszulki (zwane choli) odsłaniające brzuch, ale zakrywające ramiona.
Bardzo modne są bransoletki i łańcuszki noszone na kostkach oraz pierścionki na palcach stóp.

Starsi panowie farbują siwe włosy hną. Zaskakująco wyglądają  męskie główki w czerwonym lub pomarańczowym kolorze.

*edukację rozpoczynają w wieku 6 lat i choć nauka do 14 roku życia jest obowiązkowa, to najbiedniejsi kończą swoją szkolną karierę na klasie IV.
W klasach I - IV dzieci otrzymują finansowany przez państwo darmowy posiłek.
Obowiązkowe są mundurki.
*Bollywood
W Bombaju zwiedziliśmy jedno z największych bollywoodzkich studiów filmowych - S.J.Studios
W bollywoodzkim przemyśle filmowym zarejestrowanych jest 90 tys. zawodowych aktorów.
Początkujący reżyser zarabia tu ok. 200 - 300 dolarów dziennie, natomiast ten znany - 2 - 3 tys. dolarów. Bollywoodzka gwiazda może wyciągnąć nawet 3 - 5 tys. dolarów za dzień zdjęciowy.
Tak wygląda stoisko z tkaninami wykorzystywane na potrzeby filmu. Kawałek styropianu owinięty materiałem ma udawać belę tkaniny
Wielki świat, a wjazd do studia wygląda tak, jak praktycznie całe Indie:
*Stosy śmieci na indyjskich ulicach to norma. Przyjaznych zapachów trudno  oczekiwać. 

 Gdzie brud, tam i szczury.
 *Jedni mieszkają tak:


a inni, jak np.  najbogatszy Hindus -  w budynku z lądowiskiem dla helikopterów na dachu i kolekcją 600 luksusowych samochodów:
*Tak wygląda pralnia w Mumbaju ( Bombaj; w 1995 r. nastąpiła zmiana angielskich nazw na rdzenne).  Praniem zajmują się bezkastowcy lub ludzie z niższych kast.
Mimo niewyobrażalnego brudu jest tu wiele pięknych miejsc i obiektów
- Taj Mahal w Agrze - chyba najpiękniejsza budowla jaką w życiu widziałam
- Hawa Mahal czyli Pałac Wiatrów w Jaipurze
- Amber Fort - kompleks budowli pałacowych i obronnych w okolicach Jaipuru

- Pałac na wodzie - Jaipur
- Czerwony Fort w Agrze - największy i najlepiej zachowany mogolski pałac
- przepiękna stacja kolejowa Terminal Wiktorii w Mumbaju (Bombaju)
*Złota Świątynia sikhijska, a w niej kuchnia, w której codziennie przygotowuje się posiłki dla 100 tys. osób.
Sikhowie przestrzegają diety, nie jedzą mięsa. Uczciwie pracują, wspierają się wzajemnie.  Przekazują 10% podatku na rzecz wspólnoty, stąd m.in. fundusze na przygotowanie posiłków dla potrzebujących.




A co warto, moim zdaniem.(oprócz kaszmirowych szali) przywieźć z Indii?
- oczywiście przyprawy

- herbatę, a szczególnie Masala chai. Mieszkańcy Indii mieszankę herbaty z przyprawami (kardamon, cynamon, imbir, szafran, czarny pieprz)  zalewają gorącym mlekiem, a nie wodą.
- kosmetyki firmy Himalaya
Wszystkie produkty firmy na terenie całych Indii mają stałą cenę. Widoczna na zdjęciu pasta do zębów Complete Care kosztuje 48 rupii (1 PLN = ok. 19 RS)

*2+2 to preferowany przez obecny rząd model rodziny;
*na państwowych posadach zarabia się więcej niż na takim samym stanowisku w sektorze prywatnym;

Chyba każdy słyszał powiedzenie, że Indie to kraj, który się albo kocha, albo  nienawidzi. Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, do której kategorii się zaliczam. Wiele miejsc mnie urzekło i zachwyciło, wiem jednak, że nie przyzwyczaiłabym się nigdy do wszechobecnego brudu, walających się na każdym kroku śmieci i nieczystości. Cieszę się, że ten kraj zobaczyłam, ale gdyby nadarzyła się okazja pojechać tam jeszcze raz, raczej nie zdecydowałabym się.
Serdecznie pozdrawiam:)