poniedziałek, 25 stycznia 2021

Janinek, szczur gigant

     Od dawna cierpię na musofobię, czyli lęk przed myszami i szczurami. Co prawda nie tracę przytomności na ich widok, ale  te gryzonie budzą mój wstręt, szczególnie obrzydliwe są ich długie ogony. Brrrr... Na szczęście do częstych naszych spotkań nie dochodzi. Ostatnie szczurze wspomnienia  przenoszą mnie do Indii, ale krajem, który ze szczurami kojarzyć mi się będzie już zawsze jest Tajlandia.

     W ubiegłym tygodniu, robiąc zakupy w sklepie z tkaninami, zobaczyłam przecudne maskotki. Najróżniejsze! A wśród nich szczury, a raczej, muszę to przyznać, wyjątkowo urocze szczurki. Spójrzcie na tego osobnika na zdjęciu niżej! Czyż nie jest sympatyczny? Postanowiłam zostać właścicielką tej maskotki. Miał to być pierwszy krok do pokonania niechęci do gryzoni. Cena jednak wydała mi się zbyt wysoka, więc zrezygnowałam z zakupu.

 


     Nie kupiłam, ale uszyłam sama. 

    A oto moje dzieło! Wykonany z polaru, 95-centymetrowy szczur Janinek.  Jego właścicielem został, drugi w kolejności wnuk, Jaś.

Nie korzystałam z gotowego wykroju, poradziłam sobie sama. W zasadzie proporcje udało się zachować, choć nogi mogłyby być trochę pulchniejsze. 

Janinka wystroiłam w ciuszki, które uszyłam głównie przy pomocy maszyny, ale i ręcznego szycia nie zabrakło. Wydziergałam również szaliczek z kolorowej włóczki. Wełnę wykorzystałam też do wykończenia kamizelki i bucików.






 Pozdrawiam

Dorota

 

piątek, 15 stycznia 2021

Sernik baskijski, tzw. spalony

    Kiedyś sernik był ciastem, po które sięgałam tylko wtedy, gdy nie było innego wyboru. Dziś jem go z przyjemnością, a gdy odkryłam przepis na spalony sernik baskijski, to śmiało mogę powiedzieć, że się od niego uzależniłam.

    Wspomniany sernik został uznany za jeden z najlepszych w Hiszpanii.  Jest specjalnością restauracji La Viña w San Sebastian, ale jego sława przekroczyła granice nie tylko Donostii, ale i kraju. Bardzo popularny jest np. w Turcji. 

    Sernik baskijski ma kremowe wnętrze i karmelową, przypaloną skórkę (efekt pieczenia w wysokiej temperaturze). Rozpływa się w ustach. Jest po prostu doskonały, a przy tym prosty i szybki w przygotowaniu. Piecze się go bez warstwy spodniej.  Może popękać i opaść w środku podczas studzenia. Jego boki po wyjęciu z tortownicy nie są idealne, a wręcz pofałdowane od papieru do pieczenia, którym forma była wyłożona. Nie ma to jednak żadnego znaczenia, bo smak ciasta rekompensuje wszelkie wizualne niedoskonałości.

    Zgodnie z oryginalną recepturą należałoby użyć serków typu philadelphia. Ja używam serka śmietankowego z Czarnkowa i efekt jest naprawdę znakomity.

 

Sernik baskijski zw. spalonym - przepis (tortownica o śr. 25 cm):

1 kg serka śmietankowego naturalnego (u mnie Miletto Delfiko - 24% tłuszczu)
6 dużych jaj
250 g cukru
500 ml 36% śmietanki kremówki
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii (lub cukier waniliowy)
szczypta soli
1/3 szklanki mąki pszennej (u mnie tortowa)

*Ser, jaja i kremówka muszą mieć temperaturę pokojową.

1. Tortownicę o średnicy 25 cm wysmarować masłem i wyłożyć kilkoma warstwami papieru do pieczenia tak, by stanowił sztywne przedłużenie wysokości formy (na ok. 10 cm).

2. Ser i cukier umieścić w misie miksera. Utrzeć.
3. Dodać sól, ekstrakt waniliowy i jajka. Ucierać do momentu otrzymania jednolitej masy.
4. Wlać śmietanę kremówkę. Zmiksować.
5. Wsypać przesianą mąkę i krótko miksować do połączenia z masą serową.
6. Ciasto przelać do wyłożonej papierem tortownicy.
7. Piec w temperaturze 220 stopni ok. 60 -75 minut. Góra sernika powinna być mocno brązowa.
Pozostawić w piekarniku na 10 minut, następnie wyjąć i ostudzić, by ciasto uzyskało odpowiednią konsystencję.



Serdecznie pozdrawiam

Dorota

środa, 6 stycznia 2021

Sałatka brokułowa

    Witajcie w 2021 roku! Mam nadzieję, że przyniesie nam powrót do normalności i kojarzyć się będzie z odniesionym zwycięstwem nad koronawirusem.  Niech będzie spokojny, radosny, pozbawiony złości, zazdrości i nienawiści. 

    A dziś, w 1. noworocznym wpisie, chciałabym zachęcić Was  do przetestowania przepisu na fajną sałatkę.

    Nie mogę powiedzieć, że nie lubię brokułów, ale zdecydowanie nie jest to moje ulubione warzywo. Gdybym jednak po raz pierwszy w życiu spróbowała brokuła w sałatce, którą dziś Wam proponuję, uznałabym, że jest przepyszny.  

    Sałatka smakuje rewelacyjnie. Kompozycja składników chrupiących, kwaskowych i słodkich to połączenie idealne.  

    Spróbujcie!



Sałatka brokułowa - przepis:

1 brokuł
8 plasterków wędzonego boczku (lub pociętej na paseczki,  podsmażonej szynki)
1 mała czerwona cebula
3 nieduże jabłka
pół szklanki ziaren słonecznika
pół szklanki suszonej żurawiny (lub kandyzowanych wiśni)

Dressing:

180 g jogurtu naturalnego
2 łyżki majonezu
1 łyżka miodu
1 łyżka octu jabłkowego
sól


*Suszoną żurawinę zalać wrzątkiem, po 15 minutach odsączyć na sicie.

*Pestki słonecznika uprażyć na suchej patelni.

*Plastry boczku umieścić na rozgrzanej, suchej patelni grillowej i smażyć je na złoty kolor, kilkakrotnie przewracając. Chrupiący bekon można także uzyskać podpiekając go w piekarniku. Następnie pokroić na paseczki wzdłuż krótszego boku.

*Brokuła umyć, umieścić w garnku i zalać wrzątkiem tak, by woda przykryła warzywo.  Nakryć pokrywką i odstawić  na 5 minut. Odcedzić, a gdy brokuł wystygnie, oddzielić różyczki i przełożyć je do salaterki.

*Obrane ze skórki jabłka oraz czerwoną cebulę pokroić w drobną kostkę.

*Wszystkie składniki sałatki oraz dressing powstały z połączenia jogurtu, majonezu, soli i miodu umieścić w salaterce i wymieszać.

Smacznego!

 


Serdecznie pozdrawiam

Dorota