niedziela, 28 października 2018

Ciasto dyniowe

Sezon dyniowy trwa w najlepsze. Czytam, że z tego kulinarnego skarbu gotujecie zupy lub przygotowujecie pyszne desery.  A ja zaspałam! Dopiero kilka dni temu przyszło opamiętanie. Zaczęłam nadrabiać stracony czas i wykorzystywać dynię na potęgę. Dziś zapraszam Was na pyszne ciasto z jej dodatkiem. Jest wilgotne, pysznie korzenne, pachnące świętami. Zachęcam do jego przygotowania.


Inspiracja

Ciasto dyniowe - przepis (tortownica o średnicy 23 cm):

2 pełne szklanki mąki pszennej (u mnie tortowa)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka mielonego cynamonu
1 łyżeczka korzennej przyprawy do pierników
0,5 łyżeczki soli
2/3 szklanki oleju rzepakowego
4 jaja
1 szklanka cukru (najlepiej brązowego)
1 szklanka dyniowego puree
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

Warstwa serowo-śmietanowa:

500 g serka mascarpone
200 g śmietanki 36%
3 łyżki cukru pudru (można dodać więcej)

1/2 szklanki dyniowego puree
2 łyżeczki żelatyny

Puree z dyni:
Dynię wraz ze skórką pokroić na małe kawałki, usunąć pestki i piec na wyłożonej pergaminem blasze w temperaturze 180 stopni ok. 40 min. Należy pamiętać, żeby dynię układać skórką do dołu. Gdy jest miękka wyłączyć piekarnik i ostudzić.
Oddzielony od skórki miąższ włożyć do pojemnika blendera i zmiksować na gładkie puree. 

Ciasto:  
W misce umieścić składniki sypkie (bez cukru): przesianą mąkę, proszek do pieczenia, sodę, cynamon, korzenną przyprawę do piernika i sól. Dokładnie wymieszać.
Do drugiej miski wlać olej, dodać jaja, dyniowe puree, ekstrakt waniliowy oraz cukier. Miksować do połączenia wszystkich składników.
Następnie mokre składniki wlać do miski z mąką i przy użyciu miksera dokładnie wymieszać.
Ciasto przelać do posmarowanej tłuszczem formy i piec ok. 45 min (do tzw. suchego patyczka) w temperaturze 180 stopni.
Górkę z upieczonego i schłodzonego ciasta ściąć. Można ją pokruszyć i posypać wierzch masy śmietanowej. 
Ja muszę pracować nad silną wolą, bo odkrojone, jeszcze  gorące ciasto prawie w całości spałaszowałam.  

Masa serowo-śmietanowa:
Zimny ser mascarpone i kremówkę ubijać mikserem. Dodać cukier puder i jeszcze chwilę miksować. 
2/3 masy wyłożyć na ciasto dyniowe i wyrównać.  
Do pozostałego kremu śmietanowego dodać dyniowe puree. Z połowy szklanki odłożyć 1 łyżkę puree. 
Do kubeczka wsypać 2 łyżeczki żelatyny, zalać ją niewielką ilością zimnej wody (80 ml) i odstawić do napęcznienia (ok. 10 min).
Żelatynę podgrzać w mikrofalówce lub wstawić kubek do rondelka z gorącą wodą i mieszać aż do całkowitego rozpuszczenia żelatyny. Gdy nieco ostygnie dodać łyżkę dyniowego puree, dokładnie wymieszać, przelać do masy śmietanowo-dyniowej i połączyć chwilę miksując.
Krem przełożyć do rękawa cukierniczego z tylką. Dekorować wg uznania.






Na koniec zdjęcie kwitnącej różyczki z mojego ogrodu.



Pozdrawiam:)

poniedziałek, 22 października 2018

Daktylowy drink

   Klimat Zjednoczonych Emiratów Arabskich nie sprzyja uprawie roślin, więc niemalże wszystkie warzywa i owoce trzeba tam sprowadzać. Wyjątek stanowią daktyle. Palmy daktylowe rosną nie tylko na plantacjach, ale również wzdłuż ulic. Dzięki nim "pustynne" dzielnice zyskują trochę zieleni.
   Jest bardzo wiele odmian daktyli. Najsmaczniejsze są ponoć królewskie, o mięsistych, dużych owocach i małej pestce. 
   Na targach i w sklepach można kupić owoce świeże, surowe, z wydrążoną pestką, nadziewane migdałami lub orzechami, w  czekoladzie......
   W ZEA po raz pierwszy  miałam okazję spróbować świeżych daktyli. Są równie smaczne jak te suszone. 
   Dziś polecam banalnie prosty, ale smakujący niebiańsko mleczny koktajl daktylowy. Można go również wzbogacić ulubionymi owocami.  Pyszny jest z dodatkiem malin lub jeżyn.


Drink daktylowy - przepis:

4-5 suszonych daktyli
250 ml świeżego mleka

Pozbawione pestek daktyle wrzucić do szklanki i zalać zimnym świeżym mlekiem. Wstawić do lodówki na kilka godzin. Przed podaniem zmiksować.


    Na daktylowym targu trudno było się zdecydować, które daktyle kupić. Ceny od 15 do 200 zł za kg.









Pozdrawiam:)

piątek, 12 października 2018

Orgia przepychu, czyli z wizytą w ZEA

Kolejny raz sprawdziło się powiedzenie: nigdy nie mów nigdy.  Wielokrotnie zarzekałam się, że Emiraty mnie nie interesują, że nikt ani nic nie zmusi mnie do wyjazdu w tamtym kierunku. A jednak! Pojechałam, zobaczyłam i każdemu polecam odwiedzić. Radziłabym jedynie wybrać się do ZEA w innym czasie niż ja (sierpień). Upał był nieznośny. Ponad 40 stopni  w cieniu. Zwiedzając miasto poruszaliśmy się wygodnym, klimatyzowanym autokarem, wychłodzonym, niestety, do 16 stopni C.  Różnica temperatur znaczna (prawie 30 stopni), więc sporo osób poległo i rozchorowało się. Udało mi się wtedy nie dać przeziębieniu, za to dopadło mnie kilka dni temu i rozłożyło na łopatki.
Dziś czuję się troszkę lepiej, więc  chciałabym przekazać Wam kilka ciekawostek o Zjednoczonych Emiratach Arabskich.




Pierwsze spotkanie z Emiratczykami miało miejsce na lotnisku w Dubaju. Pracownicy, z którymi mieliśmy kontakt w różnych punktach lotniska byli uśmiechnięci, sympatyczni i dowcipni. Jakże duży kontrast z ludźmi pracującymi na lotnisku w Delhi.

*To kraj dość młody, bo powstał dopiero 1971 r. Wtedy władcy 6 Emiratów podpisali umowę o utworzeniu państwa ze stolicą w Abu Dhabi. Po paru latach dołączył do ZEA jeszcze jeden Emirat.
*W momencie powstania nowe państwo liczyło ok. 180 tys. mieszkańców, obecnie - ponad 8 mln. Jednak tylko 20% to obywatele ZEA
*Szejkowie Abu Dhabi są prezydentami kraju, natomiast wiceprezydentami - szejkowie Dubaju.
*Gdy wjeżdża się do innego Emiratu zmienia się kolor nawierzchni drogi. Przekraczając granicę Emiratu Dubaju z Abu Dhabi zmienia się z czarnej na brązową.
*Do niedawna głównym źródłem dochodu były złoża ropy naftowej.  Ich odkrycie i mądre zarządzanie szejka Zayeda,  sprawiły, że Emiraty zrobiły ogromny skok cywilizacyjny w krótkim okresie. Obecnie najważniejszym sektorem gospodarki jest biznes międzynarodowy i transakcje finansowe. 

Dubaj
*kiedyś pustynna wieś, dziś architektoniczny raj na Ziemi
*symbol luksusu, przepychu i bogactwa, miasto NAJ. Odnosi się wrażenie, że punktem honoru jest bicie architektonicznych rekordów
*Burj Chalifa - najwyższy budynek na świecie - 828 m. Jeszcze tylko 2 lata będzie dzierżyć ten tytuł, bo w Dubaju rozpoczęto już budowę nowego, wyższego o 100 m drapacza chmur - The Tower.

Burdż Chalif
*Burj al-Arab - ponoć jedyny na świecie hotel, któremu przyznano oficjalnie nieistniejącą kategorię 7 gwiazdek. Piszę ponoć, bo czytałam kiedyś o jeszcze 2 takich hotelach: w Chinach i Włoszech.
Budynek ma kształt żagla, a jego wnętrze jest iście królewskie. Noc w najtańszym pokoju to koszt rzędu kilku tysięcy złotych, a w królewskim apartamencie - 19 tys USD.
Niestety, nie można zwiedzić hotelu bez wcześniejszej rezerwacji.
Miałam okazję być w Skyview Bar, który znajduje się na 27 piętrze tego hotelu. Wejście kosztowało 140 USD, a w  cenie były 2 drinki  (wybór niewielki) i małe przekąski.  Dwie lampki wina, którym się tam delektowałam, były najdroższym alkoholem, jaki w życiu piłam.

Zdjęcie hotelu robione z plaży Jumeirah nad Zatoką Perską
*raj dla zakupoholików, czyli niesamowite centra handlowe. Każdy shopping mall musi się tu czymś wyróżniać.
Największym na świecie pod względem powierzchni jest Dubai Mall. Poza 1200 sklepami, 120 kawiarniami i restauracjami, ponad 20 salami kinowymi centrum oferuje wiele innych atrakcji, m.in. największe na świecie akwarium, lodowisko, szkielet dinozaura, wodospady ze skoczkami czy fontanny.



Mall of the Emirates to jedno z ulubionych centrów handlowych w Dubaju za sprawą Ski Dubai - krytego stoku narciarskiego. Można więc pojeździć sobie na nartach, sankach czy desce lub w parku śnieżnym porzucać śnieżkami. Czyż nie jest to czysta przyjemność, gdy temperatura na zewnątrz jest bardzo wysoka?
*bardzo podobały mi się klimatyzowane przystanki autobusowe
*z dzielnic najwyższych apartamentowców świata łódką o nazwie abra można przeprawić się na przeciwległy brzeg dubajskiej zatoki na targ ze złotem i przyprawami 
łódki o nazwie abra
*na Gold Souk można zobaczyć ważący prawie 64 kg największy złoty pierścionek


*niedługo w Dubaju będzie można poszaleć na największym diabelski młynie. Konstrukcja kolosa ma mieć średnicę 210 m, koszt projektu to 1,6 mld dolarów
Mogłabym jeszcze długo rozpisywać się o NAJ-większych, NAJ-wyższych projektach architektonicznych Dubaju, ale nie chcę Was zanudzić.

Abu Dhabi
*to położona na wyspach stolica kraju
*największą atrakcją miasta jest meczet Szejka Zayeda. Inicjatorem budowy świątyni był zwany Ojcem Emiratów Szejk Zayed, pierwszy prezydent kraju sprawujący funkcję przez 33 lata. Nie dożył jednak momentu otwarcia. Zmarł 3 lata wcześniej. Meczet jest miejscem jego spoczynku.
Obiekt jest przepiękny, robi ogromne wrażenie.
Co zachwyca? Przecudnej urody największa na świecie kwiatowa mozaika z marmuru na dziedzińcu, no i największy na świecie ręcznie tkany dywan we wnętrzach. Ogromne żyrandole zdobione kryształami Swarovskiego.
Wejście do każdego meczetu wymaga stosownego stroju, tu jednak dress code jest szczególnie przestrzegany.
Strój nie może być prześwitujący, powinien być luźny,  bez logo firm na wierzchu. Długie, nie obcisłe spodnie, sukienki lub spódnice zakrywające kostki. Jedna z uczestniczek naszej wycieczki została zawrócona przez służby porządkowe, gdyż była w białych lnianych spodniach, które uznano za zbyt prześwitujące.
Oczywiście, panie muszą zasłonić włosy.






*choć to Dubaj słynie z niesamowitych budowli, mnie  zachwycił wieżowiec Aldar, którego projektanci zainspirowali się kształtem muszli. Budowa tego okrągłego biurowca o niespotykanej na świecie bryle trwała 2,5 roku i kosztowała 270 mln dolarów..
*most Szejka Zayeda to najbardziej charakterystyczny most w Abu Dhabi. Jego kształt przypomina wydmy, które przy odpowiednim oświetleniu wyglądają jak ruchome.
*Wyspa Szczęścia - miejsce poświęcone wyłącznie kulturze i sztuce. To przedsięwzięcie, jakiego świat arabski jeszcze nie widział.
To właśnie tu Luwr otworzył swoją siedzibę. Jest to pierwszy oddział najbardziej znanego na świecie francuskiego muzeum poza Francją.
Można tu podziwiać dzieła wypożyczone z paryskiego muzeum oraz dzieła artystów z Bliskiego Wschodu.

Luwr Abu Dhabi
*akcja Seksu w wielkim mieście 2 dzieje się m.in. w Abu Dhabi. Zdjęcia nie były jednak kręcone w ZEA, ponieważ władze tego kraju odmówiły zgody na filmowanie
*wspaniale prezentuje się Fairmont Marina Residences
To hotel, w którym rezydencje oferowane są jedynie obywatelom ZEA.


Jeśli macie w planach wyjazd do ZEA, ale z jakichś względów zastanawiacie się, czy to na pewno dobry wybór, z pełną odpowiedzialnością polecam. Lot do Dubaju nie jest męczący, bo trwa tylko 5 i pół godziny. Jest tam bardzo bezpiecznie, czysto. Jedzenie bardzo różnorodne i przepyszne.
Pozdrawiam:)