niedziela, 17 lutego 2019

Birma, a właściwie Myanmar

Melduję się po prawie miesięcznej przerwie. Mingalaba - witam Was w języku kraju, z którego niedawno wróciłam. 
My nazywamy go Birmą, a tak naprawdę od 1989 r nosi nazwę Myanmar. Leży w Azji Południowo-Wschodniej i jest rządzonym przez wojskową juntę, jednym  najbiedniejszych państw świata.  Aż trudno dziś uwierzyć, że przed przewrotem Birma była w czołówce najlepiej rozwijających się azjatyckich krajów.
Aby tam dotrzeć udaliśmy się Dreamlinerem  najpierw do Bangkoku (ok. 10 godz. lotu, powrót 11 godzin), a stamtąd następnego dnia liniami Air Asia do Mandalay (ok. 1 godz 40 min). Choć obecnie jest w Birmie pora zimna sucha, wcale nie marzliśmy. Temperatura była idealna - ok. 25°C. Cieplej było w Ngwe Saung.

Z czym kojarzyć będzie mi się już zawsze Birma?

- ze strojem zwanym longyi (czyt. londżi).
To rodzaj wiązanej spódnicy, którą noszą na co dzień kobiety, dzieci i ...  mężczyźni.  Bawełniane tkaniny na longyi dla pań są kolorowe, kwieciste, wzorzyste. Panowie zaś wybierają najczęściej ciemne, pozbawione wzorów tkaniny lub w delikatną kratkę albo pasy. Kobiety wiążą longyi z boku, panowie - z przodu. Spódnice w jasnych kolorach zakłada się na specjalne okazje.Taki strój jest bardzo wygodny, zapewnia większą cyrkulację powietrza. Ponoć pod longyi nie zakłada się bielizny. Czy tak jest rzeczywiście? Nie odważyłam się sprawdzić!




- chinlone, czyli birmańskim sportem polegającym na grze niedużą rattanową piłką.
Bardzo często mijaliśmy grupki mężczyzn lub chłopców oddających się temu rodzajowi relaksu. Uwagę zwracało również longyi w wersji skróconej, w specjalny sposób zawiązane, aby nie utrudniało gry.


- thanaką - tradycyjnym birmańskim makijażem, którym zdobią twarz kobiety oraz dzieci, choć i pomalowanych panów  udało mi się kilka razy zobaczyć.
Kosmetyk ten otrzymuje się z kawałka drewna, który ściera się na proszek na specjalnym kamieniu. Następnie dodaje się odrobinę wody, miesza i powstałą kremowo-beżową maź nakłada się na twarz.  
Thanaka chroni przed słońcem i wiatrem, a także wybiela.



- z bardzo serdecznymi, przyjaźnie nastawionymi, uśmiechniętymi ludźmi.
Birmańczycy są szczęśliwi, gdy mają dom, pracę i jedzenie. Najważniejsza jest rodzina. Choć większość społeczeństwa jest bardzo biedna, ludzie potrafią dzielić się tym, co mają. Trudne warunki życia nie przeszkadzają być życzliwymi i radosnymi ludźmi. Wierzą,  że w kolejnym życiu, dzięki zasługom i dobrym uczynkom,  ich los będzie lepszy.


- z mnichami buddyjskimi 
Birma to kraj, w którym 89% społeczeństwa wyznaje buddyzm. Mnichów jest tu najwięcej na świecie, ok. 400 tys. Trudno się dziwić. Dla ubogich mieszkańców Myanmaru zostanie mnichem to często jedyna droga na wyrwanie się z nędzy. Już 6-latki mogą rozpocząć życie w mnisiej wspólnocie. Do klasztoru mogą wstępować także kobiety.
Zasady życia mnichów i mniszek określa T(r)ipitaka, święta księga buddyjska.
Podstawowe atrybuty mnicha to misa żebracza (z której je i do której lokalna społeczność ofiarowuje jałmużnę) oraz szata (mnisi w kolorze bordowym, mniszki różowo-białym).
Mnisi darzeni są wielkim szacunkiem.  Wielki sprzeciw i oburzenie społeczne wywołała decyzja władzy w 2007 podczas tzw. szafranowej rewolucji o brutalnym rozprawieniu się z manifestującymi mnichami. 
W tzw. Mieście Nieśmiertelności  (Amarapura) mieliśmy okazję obejrzeć ceremonię karmienia mnichów (1200 mnichów i 700 mniszek). Bardzo ciekawe i pouczające doświadczenie.



- z rybakami z jeziora Inle.
Ciekawi jesteście zapewne, cóż wyczyniają owi rybacy, że o nich wspominam. Otóż do wiosłowania używają nie rąk, a nóg. Ponoć tylko na Inle Lake można podziwiać taki sposób napędzania łodzi w ruch. 
Łódki zaopatrzone są w bambusowe kosze służące za sieci.






- z kobietami z plemienia  Padaung, znanymi na świecie z oplecionych metalowymi obręczami szyi. Te ciężkie, ważące kilka kilogramów ozdoby, uciskając obojczyki deformują żebra. Straszna tradycja! Jest kilka teorii, skąd ten nieludzki zwyczaj się wziął. Jedna z nich mówi, że obręcze miały chronić przed atakiem dzikich kotów, druga zaś, że w ten sposób kobiety oszpecały się i zniechęcały swoim wyglądem mężczyzn z innych plemion.
Gdyby ktoś zainteresował się historią kobiet z plemienia Padaung odsyłam do bardzo ciekawego artykułu, który można przeczytać TU


- najdłuższym na świecie tekowym mostem.
U Bein Bridge znajduje się niedaleko Mandalay, jego długość wynosi 1200 m.


- z drogami budowanymi przez mieszkańców wiosek i miasteczek, w zasadzie siłą własnych rąk


- z laureatką pokojowej Nagrody Nobla (1991), Aung San Suu Kyi, symbolem walki o demokrację, wieloletnią opozycjonistką, więzioną przez kilkanaście lat przez juntę wojskową. 
Od kilku lat sprawuje władzę wespół ze swoimi wieloletnimi wrogami. Gdy w Birmie zaczęły się czystki etniczne przeciw muzułmańskim Rohingjom, laureatka pokojowej nagrody nigdy nie stanęła w obronie prześladowanych. Pojawiły się nawet głosy, że należy odebrać jej Nobla.    
Zachęcam do obejrzenia filmu Luca Bessona z 2011 r. Lady. To biografia wspomnianej birmańskiej opozycjonistki.

- z zajmowaniem miejsc w samolocie (podczas wewnętrznych przelotów) na zasadzie: siadasz gdzie chcesz lub kto pierwszy ten lepszy


- z bardzo tanim alkoholem
Podczas pierwszej wizyty w birmańskiej restauracji  zamówiliśmy podczas kolacji rum souer, myśląc, że będziemy delektować się słynnym drinkiem rumowo-limonkowym. Jakież było nasze zdziwienie, gdy kelner zamiast oczekiwanego drinka, przyniósł nam flachę 0,7 l najbardziej znanego Mandalay Rumu. I to za bezcen - 2800 kyatów. 1500 kyatów to 1 dolar, więc łatwo policzyć. Oczywiście zrezygnowaliśmy z tak oryginalnie serwowanego trunku. Rumowych zakupów dokonaliśmy w sklepie, gdzie cena była prawie połowę niższa.
Drugim bardzo znanym birmańskim alkoholem jest whisky Grand Royal. Ceny równie atrakcyjne. Trochę droższa, ale i tak bardzo tania w porównaniu z cenami u nas, jest limitowana edycja Whisky Grand Royal Double Gold.

- z rosnącą  w naturalnym środowisku poinsecją, czyli gwiazdą betlejemską.



CDN

50 komentarzy:

  1. Witam :)
    Przez myśl mi przeszło, że pewnie w podróży Jesteście, kiedy zorientowałam się, że tak dawno postu nowego nie było :)
    Kolejna podróż, kolejna przygoda, kolejne doświadczenia. Wspaniale się czytało, muszę dopisać, że opisujesz miejsca, które zwiedzasz w atrakcyjny sposób.
    Akrobacje rybaków zrobiły na mnie wrażenie, bo to jednak chyba nie jest takie proste, utrzymać równowagę i na granicy między końcem łodzi a wodą żonglować nogą.Podejrzewam, że nie raz się zmoczyli zanim doszli do takiej perfekcji :)
    Nie jestem pewna, ale wydano specjalną edycję perfum, o flakonikach przypominających sławne obręcze na szyi kobiet, o których wspomniałaś. Przypomniało mi to zniekształcone stopy Chinek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się wybierać do wpisu najciekawsze miejsca oraz sytuacje i opisywać je bez zbędnych szczegółów. Cieszy mnie, że taka formuła się podoba.
      Żonglowanie wiosłem, wokół którego "owinięta" jest noga z pewnością nie jest łatwe. W drodze powrotnej, gdy już zaczęło się ściemniać, a słońce zachodziło, rybacy wyglądali niczym tancerze. Obserwowanie ich to była czysta przyjemność. Perfumy, o których piszesz to chyba Jadore Diora. Uwielbiam ich zapach.
      Pozdrawiam Cię, Sylwio, bardzo serdecznie:)

      Usuń
  2. fascynująca podróż, nieoczywisty kierunek! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Azję Płd-Wsch. Jeszcze parę miejsc do zwiedzenia zostało:)

      Usuń
  3. Tak podejrzewałam, że jesteś w podróży, bo dawno nie było nowego posta :) to musiała być fascynująca wyprawa, nie znam tamtego regionu świata, ale na pewno kiedyś się wybiorę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całą odpowiedzialnością polecam i zachęcam:)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Birma to fascynujące miejsce. Bardzo si ę cieszę, że mogłam ten kraj zobaczyć:)

      Usuń
  5. Zaczytałam się w tej relacji z podróży. Przez moment poczułam, że tam jestem.... Niezwykła kultura, bardzo ciekawe zwyczaje. A wiesz, czytałam, że te pierścienie na szyi noszą też kobiety, dla których to cały ich majątek. Gdyby musiały odejść od męża, to mają taki "skarb". Podziwiam Cię za odwagę, tak dalekie podróże.
    A teraz pewnie zaserwujesz coś pysznego, z tamtej części świata.
    Już czekam....
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, z roku na rok coraz bardziej męczą mnie długaśne loty, tym bardziej, że nie potrafię w samolocie zasnąć. Ale nowe, nieznane miejsca rekompensują zmęczenie. Birmańskie jedzenie jest lekkie i pyszne i nie wyobrażam sobie, by o nim nie wspomnieć. Ale przed wpisem kulinarnym planuję jeszcze jeden post o Birmie.
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  6. Ależ cudowna podróż w niesamowite miejsce. Przeczytałam i obejrzałam zdjęcia z zapartym tchem. Bardzo Ci dziękuję za tą wirtualną wyprawę <3
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed opublikowaniem każdego podróżniczego wpisu zastanawiam się, czy kogoś nim zainteresuję. Cieszę się, gdy czytam takie komentarze, jak Twój. Dziękuję:)

      Usuń
  7. Bardzo ciekawa relacja. Szkoda, że jednak nie udało się zajrzeć pod longyi;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, oj, Córeczko! Nie wiedziałam, że z Ciebie taka ciekawska osóbka!

      Usuń
  8. Jestem pod wrażeniem... co za fascynująca podróż, przygoda i doświadczenie... ile wspomnień i emocji. Ładnie tam... i te piłki fajne a łowienie ryb to takie można by rzecz ekstremalne xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Birma to bardzo fascynujący kraj, z ciekawą historią, choć trudno nazwać ciekawym życie, jakie mieszkańcom zgotowali wojskowi dyktatorzy. Przed wyjazdem nie przypuszczałam, że zobaczę tyle pięknych miejsc i choć biednych, to bardzo życzliwych ludzi.

      Usuń
    2. Niestety zamieszki, wojna, wojsko rządzą się swoimi prawami - przykrymi i bolesnymi :(
      Jeśli chodzi o mieszkańców to chyba najczęściej tak jest, że Ci, którzy mają niewiele lub nic dają od siebie najwięcej i dzielili by sie wszystkim ze wszystkimi - jest w nich szczerość, życzliwość, wyrozumiałość i skromnośc.

      Usuń
    3. Masz rację! Biedni ludzie potrafią się cieszyć tym co mają.

      Usuń
  9. Nikt tak jak Ty nie przybliża mi kultury, zwyczajów różnych dalekich zakątków.
    Wiosłowanie nogą! To dopiero coś;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje słowa, Ewo, to miód na moje serducho. Dziękuję:)

      Usuń
  10. W pięknej podróży byłaś:))bardzo fajna fotorelacja:)))pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była niesamowita podróż. Dziękuję i pozdrawiam:)

      Usuń
  11. Dorotko czekałam na ten wpis :) nawet nie wiesz jak bardzo :) bo już zastanawiam się nad następnym dalekim wyjazdem i m dylemat co i gdzie, a miejsc jest tyle że życia nam zabraknie :) pokazałas Waszą podróż do Birmy. Widzę że ludzie z Birmy są podobni do Tajow, w sumie to granicza że sobą to i podobni są :) jestem pod wrażeniem i wiem że chcę tam też być :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tamte rejony Azji bardzo lubię. Ludzie przyjaźni. Pyszne jedzenie. Słońce. Jeśli rozważasz wyjazd do Birmy, to im wcześniej, tym lepiej. Dokąd ne jest zepsuty pieniądzem i turystami:)

      Usuń
    2. Tak jak mówisz trzeba się spieszyć i jeszcze te długie loty. Ja mam problem z lataniem i strasznie źle znoszę ten czas :) Birma od bardzo dawna chodzi mi po głowie :)

      Usuń
    3. Dorotko z jakim biorem podróży latasz na takie długie wycieczki?

      Usuń
  12. O rany...mam nadzieję że napiszesz jeszcze o tej wycieczce...nie mogłam się napatrzeć na zdjęcia...chciałabym tam kiedyś pojechać...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, mam w planie jeszcze 2 wpisy na temat Birmy. am nadzieję, że Cię zainteresują:)

      Usuń
  13. Dorotka bardzo lubię czytać twoje wpisy o wycieczkach są bardzo ciekawe i zdjęcia ,czekam na następny Twój i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny wpis o Birmie zamieszczę po weekendzie. Mam nadzieję, Tereniu, że i ten post Cię zaciekawi. Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  14. Ależ to fantastyczna i ciekawa podróż. Z wielkim zaciekawieniem czytałam. Co do kobiet "żyraf" czytałam, że są one tak okaleczone, że nie mogą już zdejmować tych opasek, bo ich szyja nie byłaby w stanie bez nich utrzymać głowy. Straszne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam i taką wersję, że mężczyźni chcąc zapewnić sobie wierność kobiet, "zakuwali" je w obręcze. Jeśli któraś z pań dopuściła się zdrady zdejmowano ozdoby z szyi. Niewyćwiczone mięśnie i ciężka głowa sprawiały, że szyja ulegała złamaniu.
      Niezły sposób na dochowanie wierności. Brr
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  15. Widzę, że oprócz kuchni uwielbiasz podróże. Stąd takie ciekawe potrawy na blogu. Wyprawa wcale nie taka oczywista. Super.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wiele pasji i jestem szczęśliwa, że mogę je realizować. Oby tak dalej. Przesyłam pozdrowienia:)

      Usuń
  16. Wspaniała wyprawa. Ciekawie opisany kraj i ludzie. Z przyjemnością czyta się wpis.
    Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich.
    Krystyna
    zapraszam do mojej strony , gdzie też są zdjęcia z mojej wyprawy nie tak daleko , ale zawsze wyprawa.
    http://krystynaczarnecka.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wielką przyjemnością wybiorę się do Ciebie. Bardzo dziękuję za komentarz.
      Przesyłam wiosenne pozdrowienia:)

      Usuń
  17. bardzo interesujace, oni tam wszyscy na boso ,to nie dla mnie ale buddystka moglabym zostac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nieustanne zdejmowanie butów już mi ciążyło. Ze względów higienicznych. Mam nadzieję, że niczego nie złapałam.

      Usuń
  18. Witaj, tak myślałam, że pewnie zwiedzasz ciekawy zakątek świata :) i się nie pomyliłam, cudownie, że jesteś i opisujesz wspaniałą podróż. Czytam z wypiekami na twarzy i czekam na cd. tyle można się dowiedzieć i nie wychodzić z domu choć mnie już nosi aby gdzieś wyjechać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Małgosiu. Cieszę się bardzo, że moje relacje nie są nudne i chętnie je czytasz. Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  19. Fantastyczna relacja ze wspaniałej wyprawy do tak egzotycznego państawa.
    Przeczytałam z dużym zainteresowaniem.
    Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich.
    http://krystynaczarnecka.pl/
    Krystyna

    OdpowiedzUsuń