Lubicie seler naciowy? Jeszcze niedawno powiedziałabym, że to nie moja bajka. Ostatnio jednak przygotowuję z niego różne potrawy i zachwycam się ich smakiem.
Dziś przedstawiam Wam jedno z ciekawych smakowo selerowych dań.
Seler naciowy z pieczarkami - przepis:
1 seler naciowy
250 g pieczarek
2 cebule szalotki
50 -100 g masła
3 kromki razowego chleba pokrojone w 1 cm kostkę
200 ml bulionu z kurczaka (lub 1 kostka rosołowa rozpuszczona w 3/4 szklanki wody)
pęczek natki pietruszki
*Łodygi selera naciowego umyć, osuszyć, obrać z ciągnących się włókien i pokroić na 2 cm kawałki.
*W woku lub garnku z grubym dnem stopić masło.
*Wrzucić posiekane w kostkę lub półplasterki szalotki oraz seler i smaż ok. 10 minut.
*Dorzucić pokrojone na kawałki pieczarki i smażyć ok.7 minut.
*Dodać pokrojony w kostkę chleb. Wymieszać wszystkie składniki.
*Wlać bulion, dodać posiekaną natkę pietruszki i dusić pod przykryciem do momentu, aż seler będzie miękki.
Pozdrawiam:)
Jestem jeszcze na etapie że to jednak nie moja bajka...a używam wyłącznie do domowych świeżych soków...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Nie przepadam za surowym selerem, choć bardzo lubię sałatkę, której składnikiem tski właśnie seler jest.
UsuńPozdrawiam:)
lubię seler, więc przepis w moich smakach;)
OdpowiedzUsuńTakiego przysmaku jeszcze nie jadłam pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWarto spróbować:)
UsuńRzadko kupuję seler naciowy, brak pomysłów na jego zastosowanie.
OdpowiedzUsuńTeraz chętnie skusze się na Twoją propozycję :)
Kiedyś, gdy postanowiłam zrzucić kilka kilogramów, podjadałam seler z dodatkiem różnych dipów. Niestety, surowe warzywko niespecjalnie mi smakowało, więc dietę przerwałam:)
UsuńChętnie zjem taką potrawę, tylko bulion dam warzywny. Kiedyś nie lubiłam selera naciowego, utykał mi między zębami... no wredny mi się wydawał. hehe Od jakiegoś czasu jednak się polubiliśmy. Jednak pierwsze wrażenie bywa mylne. :) Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńZa surowym nie przepadam, ale poddany obróbce cieplnej smakuje znacznie przyjaźniej. Przesyłam pozdrowienia:)
UsuńSeler naciowy nie należy do moich ulubionych warzyw, ale może to danie sprawiłoby, że go zacznę lubić :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jest duża szansa:)
UsuńDorotko, jakoś nie po drodze mi z selerem naciowym, nie ma tradycji używania go u mnie. Robiłam z nim jedynie sałatkę, na ciepło nie używałam nigdy. Ale z prawdziwą ochotą spróbuję, może zasmakuje i wejdzie na stałe do domowego menu :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Za surowym nie przepadam do dziś, ale ten na ciepło smakuje całkiem fajnie. Polecam i pozdrawiam:)
UsuńZaskakujące. Pewnie wypróbuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Polecam:)
UsuńSłyszałam, że zdrowy, smaczny. Muszę spróbować. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia zapraszam do mojej strony www.krystynaczarnecka.pl
OdpowiedzUsuńRadzę spróbować, żeby wyrobić sobie zdanie na temat tego zdrowego warzywka:)
Usuńciekawy przepis
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńSelera naciowego jeszcze nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie spróbuj. Zupełnie inaczej smakuje świeży, a inaczej poddany obróbce cieplnej:)
UsuńNie jadłam ani jednego ani drugiego... słyszałam, ze jest "specyficzny" w smaku :)
UsuńCudowne musi być takie podróżowanie. Nie tylko poznawanie kultury, historii, przyrody, fauny, flory co kocham ale również kuchni - regionalnej i tradycyjnej. Domyślam się ze te same przyprawy co w Polsce maja zupełnie inny aromat, smak... taki prawdziwy :)
Ja ostatnio zaprzyjaźniłam się z kuchnią indyjską - wegańskie curry itp. Pamiętam jak 2 lata temu dodałam gotowej mieszanki curry do potrawy i w ogóle mi nei smakowała, poł roku temu garam masala i to samo - było lepiej ale nadal nie podbiło kubkow smakowych. Długo zbierałam się z zakupieniem osobno przypraw (kumin, kolendra, imbir, kardamon, kurkuma) a miałam też z tym problem (z dostępnoscią) ale dzięki tacie w końcu się udało. I to zupełnie co innego niż taka mieszanka chociaż przyznam, że za pierwszym razem intensywność kuminu była zbyt wysoka ale za drugim razem przyzwyczaiłam się i teraz mi odpowiada (a wcale nie daje za dużo). I ten aromat w kuchni... piękny jest chociaż wiem, że to nie to samo co gdybym jadła w Indiach :) Chodzi mi o to, że fajnie tak doświadczać danego miejsca w pełni... kulturalnie i kulinarnie (chociaż ja wole zwiedzać) :)
Wchodziłam na "Rękoczyny" i martwiło mnie, że od marca cisza. Gotowanie było dla mnie koniecznością, a nie pasją, więc sama z przepisu nie skorzystam, ale może syn się skusi, bo lubi gotować. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń"Rękoczyny" leżą odłogiem, ale zamierzam wziąć się w garść i opublikować posty, które redagowałam w wersji roboczej. Taki okropny "leń komputerowy" mnie dopadł w ostatnich miesiącach, że sama siebie nie poznaję. Mam nadzieję, że urlop, na który za moment się wybieram, sprawi, że blogowy zapał powróci. Serdecznie pozdrawiam:)
UsuńDawno, dawno temu skusiłam się na zakup selera naciowego i niestety nie trafił w nasze kupki smakowe... może gdybym spróbowała dobrze zrobione danie to kto wie? Twoje danie wygląda apetycznie :) Pozdrawiam i życzę udanego urlopu :)
OdpowiedzUsuńJa wciąż jestem na etapie, że seler naciowy omijam szerokim łukiem;)
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy jadłam go u koleżanki, był lekko podgotowany (przynajmniej w moich wspomnieniach) i okraszony masełkiem i bułką tartą. Smakował mi bardzo. Kiedy jednak sama chciałam coś z niego przygotować....Klapa. No nie podchodzi mi i już. Na nic wiedza, że taki zdrowy i dobry i w ogóle same ochy i achy, mi nie smakuje i nie potrafię się przekonać do niego.... Może kiedyś... ;)
Kiedyś zastanawiam się co zrobić z tym selerm, tak na mnie patrzył w sklepie i patrzył że musiał go kupić i wymyśliłam, sobie że udusze go z papryka, cebulką i krewetkami :) ależ był dobry :) od tamtej pory tylko tak go jem, a tmcrazem z chęcią wypróbuje Twój przepis :)
OdpowiedzUsuńRobię sałatkę z selerem naciowym i bardzo nam smakuje. Żeby zrobić na ciepło nigdy bym nie wpadła. Zrobię!
OdpowiedzUsuńPyszne i niskokaloryczne
OdpowiedzUsuń