niedziela, 3 listopada 2019

Gruzja

Gruzja to trzeci w kolejności kraj, który odwiedziłam w czasie letniego urlopu.  O wyjeździe w tamtym kierunku marzyłam już od dobrych paru lat, więc moja radość, że wreszcie  na własne oczy ujrzę ten atrakcyjny zakątek świata, była wielka. Wiele też słyszałam o niezwykłej gruzińskiej otwartości i  gościnności. Miałam więc duże oczekiwania. 
I... chyba narażę się miłośnikom Gruzji, bo specjalnie wielkiej serdeczności i sympatii do turystów nie zaobserwowałam. Mój mąż, który wcześniej już dwukrotnie był w tym kaukaskim kraju, zgodził się z moimi  odczuciami. Coś się zmieniło. Być może Gruzini nie muszą już się specjalnie starać, bo przez ostatnie lata zapanowała moda na podróże w tym kierunku, więc na brak turystów z pewnością nie narzekają.
W historii moich bardzo wielu zagranicznych wyjazdów, po raz pierwszy miałam do czynienia z tak lekceważąco podchodzącą do pracy lokalną przewodniczką.  Młoda dziewczyna cały czas spędzała na paleniu papierosów (dosłownie odpalała jeden od drugiego) i rozmowach telefonicznych. Nie miała o niczym pojęcia, nie przekazywała żadnych informacji, nie potrafiła wskazać miejsca, gdzie można byłoby coś zjeść. Kompletny TUMIWISIZM. 
W Gruzji bezrobocie wśród  ludzi poniżej 25 roku życia wynosi 31% (21% - w miastach, 40% - na prowincji), więc zachowanie owej panienki, która - jak się okazało - była stażystką, jest dla mnie niezrozumiałe. Dziewczę, zamiast stawać na głowie, by oceny jej pracy były pozytywne, miała, mówiąc kolokwialnie, wszystko w czterech literach.
Choć moje wyobrażenia i oczekiwania przerosły rzeczywistość, a i pasjonatką Georgii nie zostałam, zdecydowanie polecam ją odwiedzić. Choćby dla kilku niezwykle pięknych miejsc. tak bardzo malowniczych, że trudno je słowami opisać.

Największe wrażenie zrobił na mnie "pocztówkowy", przepięknie położony na wysokości 2170 m.n.p.m. prawosławny klasztor z XIV w. Żeby się do niego dostać, w miasteczku Stepansminda (dawniej Kazbegi) trzeba było przesiąść się z autokaru do samochodów terenowych, które przetransportowały nas na parking nieopodal kościoła. Można tam dotrzeć również pieszo lub na grzbiecie rumaka. Świątynia nazywa się Cminda Sameba, a nad nią góruje szczyt  Kazbek (5053 m.n.p.m.). Gdy ścieżką pięłam się ku górze, czułam się tak, jakbym przeniosła się do baśniowej krainy. 
To miejsce trzeba zobaczyć. 








TBILISI
Gruzińska stolica leży nad rzeką Mtkvari zwanej także Kurą. Mieszka tu 1 mln 200 tys
Piękne i bardzo klimatyczne jest Stare Miasto, reszta - mniej atrakcyjna.


*Matka Gruzja - to 20-metrowy aluminiowy posąg kobiety znajdujący się na szczycie grzbietu górskiego  Sololaki, widoczny z daleka symbol Tbilisi, z 1958 r. Kobieta w jednej ręce trzyma puchar z winem, którym wita przyjaciół, w drugiej zaś dzierży miecz przeznaczony dla wrogów.

 *Stary Parlament w Tbilisi
 Dlaczego stary? Bo od 2012 r. siedziba gruzińskiego Parlamentu znajduje się w mieście Kutaisi.
*Park Rike
teren rekreacyjny, na którym znajduje się sporo obiektów rozrywkowych. Najbardziej charakterystyczne są dwa obiekty wyglądające jak gigantyczne tuby. W budynkach ma mieścić się teatr muzyczny oraz sala koncertowa.


*Twierdza Narikala
 usytuowana na wzgórzu, z którego rozciąga się widok na miasto. Zbudowano ją w IV w. Na wzgórze można dostać się pieszo lub z parku Rike wjechać kolejką linową.

*Most Pokoju
wykonany ze szkła i i stali 150 m most dla pieszych, zaprojektowany przez architekta z Włoch. Łączy Stare Miasto z parkiem Rike. Oddany do użytku w 2010 r. Najpiękniej prezentuje się oświetlony, w nocy.



*Katedra Sioni w Tbilisi
to tu znajduje się jedna z najcenniejszych gruzińskich relikwii, krzyż świętej Nino, patronki Gruzji.



*Plac Majdan, Tbilisi 

*Sobór Trójcy Świętej w Tbilisi, 
położony na wzgórzu św. Eliasza. Jest największą sakralną budowlą w Gruzji.



MCCHETA
jedno z najstarszych gruzińskich miast, stolica starożytnego Królestwa Iberii Kaukaskiej. To tu w 337 r. król Mirian III przyjął chrzest i od tego momentu Gruzja stała się krajem chrześcijańskim (drugim na świecie, po Armenii)

* Dżwari(Jvari)
zbudowany na wzgórzu monastyr z VI w. Ponoć święta Nino w tym miejscu postanowiła zatrzymać się na modlitwę i postawiła drewniany krzyż.




Ze wzgórza roztacza się przepiękna panorama Mcchety.


*Katedra Sweti Cchoweli w Mcchecie
kolebka  gruzińskiego chrześcijaństwa, miejsce koronacji i pochówku gruzińskich władców.



GRUZIŃSKA DROGA WOJENNA
to licząca 208 km, imponująca trasa prowadząca z Tbilisi do rosyjskiego Władykaukazu. Widoki są tak malownicze, że nawet na krótką chwilę nie można przestać się zachwycać.

*Forteca Ananuri 
Twierdzę zbudowano na przełomie XVI/XVII w. nad brzegiem sztucznego jeziora


*Pomnik przyjaźni gruzińsko-rosyjskiej,
wzniesiony w 1983 r. na platformie widokowej. Pokryta muralami budowla przedstawia historię obu krajów.




*Przełęcz Krzyżowa
 to najwyżej położone miejsce na Gruzińskiej Drodze Wojennej. Na znajdującym się tam kamiennym krzyżu można odczytać, że w najwyższym punkcie wysokość wynosi  2395 m.n.p.m. 



 *tunele
wybudowane wzdłuż kilku odcinków drogi  mają podczas śnieżnej zimy chronić przed lawinami lub ułatwić przejazd po obfitych opadach śniegu. Tunele w okresie letnim są zamykane.


*Gruzińskie Pamukkale  
 to źródła mineralne wypływające obok drogi. Znajdujące się w wodzie żelazo barwi podłoże na kolor rdzawo-pomarańczowy.


I na koniec kilka ciekawostek:
- System opieki zdrowotnej zupełnie inny niż u nas. W zasadzie powszechny system ubezpieczeń społecznych tutaj nie istnieje. Za wszystko trzeba płacić. Każda wizyta u lekarza kosztuje (w zależności od miejsca zamieszkania) ok. 30 - 40 lari (50 - 65 zł). Jeśli tenże skieruje na badania lub zabiegi, pacjent musi płacić za nie osobno.
Jaka zaleta? Oczywiście! Brak kolejek! Wad jednak znacznie więcej. Nie wszystkich stać na leczenie, dlatego bardzo często chorzy zwlekając z wizytą u lekarza, trafiają do niego już z bardzo zaawansowaną chorobą.
Część Gruzinów wykupuje podstawowe ubezpieczenie zdrowotne, które pokrywa niektóre zabiegi. W sytuacji wymagającej leczenia operacyjnego można się "doubezpieczyć", można zwrócić się do państwa z prośbą o zapomogę lub liczyć na pomoc rodziny.
- Apteki są prywatne. Do 2015 r. prawie wszystkie leki (poza psychotropowymi i zawierającymi substancje narkotyczne) można było kupić bez recepty. Rzecz jasna - leki są pełnopłatne. Co ciekawe, można je kupować na sztuki. Ten system ma dobre i złe strony. Z pewnością zaletą jest to, że nie marnuje się lekarstw, a i sporo możemy oszczędzić kupując 1, 2 lub 3 tabletki zamiast całego opakowania. Z drugiej zaś strony są choroby wymagające długotrwałego zażywania różnych medykamentów i tylko ich systematyczne przyjmowanie jest w stanie choróbstwo skutecznie zwalczyć. Często chorzy oszczędzają i zamiast przepisanej pełnej dawki  wykupują pojedyncze tabletki.

- Krowy, podobnie jak w Azerbejdżanie,  stanowią duże zagrożenie na drogach. Spacerujące leniwym krokiem po jezdni stada spotyka się co krok. 


Serdecznie pozdrawiam:)

35 komentarzy:

  1. Gruzja również jest na mojej liście do zobaczenia na własne oczy. Szkoda, że mieliście pecha odnośnie przewodniczki - wszak to od niej tak wiele zależy! I po to tam była aby opowiadać i doradzać a nie żeby palić fajki...
    Niemniej jednak zdjęcia piękne!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gruzińska przewodniczka to duży minus wyjazdu. Ciekawa jestem, czy to pojedynczy przypadek, czy może wszyscy maja takie lightowe podejście do pracy.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. To kierunek na który czekam od lat i ciągle mi tam nie po drodze bo dla dzieci to nie ma tam co robić. Ale na szczęście dzieci już duże także czas myśleć o kierunkach dla nas :) dziękuję Dorotko za tyle fajnych informacji na temat tego kraju :) fajnie go pokazałas teraz czas na mnie :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Twoich blogowych wpisów wiem, że dzieci lubią sobie pospacerować i to na wymagających trasach, więc i w Gruzji nie nudziłyby się.
      Serdeczności przesyłam:)

      Usuń
  3. Wspaniałe miejsce odwiedziłaś:))Pięknie tam i jest co podziwiać:))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widoczki robią wrażenie! szczególnie te z Gruzińskiej Drogi Wojennej.
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Miłością do Gruzji zaraził mnie Kapuściński,zaraz po nim Marcu Melller...
    Może faktycznie tubylcy są zmęczeni turystami
    Piękne zdjęcia
    Może i kiedyś ją się odważę
    Kto wie😚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzenia się spełniają! Mam nadzieję, że się odważysz. Warto!

      Usuń
  5. Piękne zdjęcia i ciekawa relacja, czekałam na Twój nowy post i czułam, że to będzie kolejna podróż, szkoda, że przewodniczka się nie sprawdziła, ale widoki i tak piękne :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widoki zdecydowanie rekompensowały niedociągnięcia organizacyjne.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  6. Widoki są piękne, i myślę,że chętnie bym tam pojechała:)

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany.. co za piękne widoki, piękne krajobrazy... coś cudownego <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia, niestety, nawet w połowie nie oddają magii tych cudownych miejsc:)

      Usuń
    2. No pewnie... to trzeba przeżyć :)

      Usuń
  8. Nie byłam w Gruzji, ale chciałabym ją zobaczyć, bo mam znajomych, którzy są w niej absolutnie zakochani. Szkoda, że trafiła Wam się taka olewatorska przewodniczka - przecież to fantastyczne zajęcie. Ja uwielbiam oprowadzać turystów po moim mieście, jeśli tylko mam ku temu okazję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam gdzieś, że Gruzini mają takie luzackie podejście, jednak nie przyszło mi do głowy, że aż tak do bólu luzackie:)

      Usuń
  9. "Turystyczna stonka" jest dość męcząca dla "tubylców" w wielu miejscach na świecie.
    Gdy masz na co dzień tabuny turystów to po jakimś czasie masz ochotę ich wszystkich wyrzucić ze swego miasta i robisz się niegościnna. Coś o tym wiem z własnego podwórka- gdy do nas codziennie ktoś się zwalał "w gości", to przestałam być miła i gościnna.
    A widokowo to tam ładnie w Gruzji.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nieźle podsumowałaś turystów. Ha ha ha. Jest w tym trochę prawdy.
      Widoczki nie z tej ziemi! Szczególnie Gruzińska Droga Wojenna obfituje w bajkowe widoki.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  10. Nie miałam pojęcia, że jest tam tak ładnie :) Bardzo mi się podoba ta fotorelacja :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj,jest tam co podziwiać!
      Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  11. Jeszcze nie byłam, ale po Twoim wpisie czuję się skuszona i to bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że dzięki mojej relacji, zakiełkowała u Ciebie myśl o wybraniu tedgo kierunku.
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  12. Ciekawy kraj, trochę daleki i bardzo odmienny od naszego Z. przyjemnością przeczytałam o Twojej wycieczce do niego. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda, że przewodniczka zachowywała się tak,a nie inaczej - w przeciwnym razie Wasze wrażenia być może byłyby troszkę inne.
    A wyprawy i tak zazdroszczę, ostatnio rozsmakowałam się w kuchni gruzińskiej, więc nie tylko dla tak pięknych widoków, ale i dla zasmakowania tamtejszego jedzenia, chciałabym kiedyś tam pojechać :) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przewodniczka to delikatnie mówiąc "niewypał".
      Marzenia się spełniają, więc na pewno uda Ci się smakować sztandarowe kaukaskie potrawy w oryginalnym gruzińskim wykonaniu.
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  14. Bardzo piękne miejsce

    obserwuje i zapraszam do mnie
    https://milentry-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny i pędzę z rewizytą:)

      Usuń
  15. Witam!
    Kolejna wspaniała przygoda, którą dane mi jest "odbyć" :) Już kiedyś pisałam, że Twoje podróżnicze posty, są tak przez Ciebie sformułowane, że czyta się z zapartym tchem, i zawsze na końcu, wisienka na torcie: Ciekawostki :)
    Malownicze miejsce, najbardziej spodobał mi się krajobraz otaczający klasztor, oraz wzgórza Mcchety, bardzo lubię oglądać takie widoki. Gruzja... zawsze brzmiała mi nazwa tego państwa, jako egzotyczne miejsce gdzie jest wino i śpiew, i dzika przyroda (nie wiem skąd, nigdy tam nie byłam)... Przewodniczka (przykra sprawa), no cóż... życzę Wam, by to był ostatni raz, bo to raczej nie jest przyjemne spotkać na swojej drodze, taką powiedzmy, perełkę... pewnie była znudzona, bo ileż można oprowadzać, wiecznie to samo! :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Sylwio, za tyle miłych słów.
      Mam nadzieję, że już taki "egzemplarz" nam się nie trafi. To bardzo młoda dziewczyna! Powinna sobie znaleźć bogatego męża. Wtedy nie musiałaby pracować. Nie ma żadnego usprawiedliwienia, bo co mają powiedzieć przewodnicy, którzy oprowadzają turystów kilkanaście lub kilkadziesiąt lat? Albo nauczyciele?
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  16. Zabytki zawsze fascynują. Ale mnie urzekła nowoczesna architektura.
    A przewodnicy? w tamtym roku z wycieczką zobaczyliśmy o Kraków. Miałam wrażenie, że jestem na pokutniczej ,a raczej pokutującej pielgrzymce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No masz! Czyli i u nas można różnych przewodników spotkać!

      Usuń
  17. Klasztor i jego otoczenie faktycznie rodem z bajki

    OdpowiedzUsuń