niedziela, 4 czerwca 2017

Argentyna


37 lat temu  na KFPP  w Opolu Kora zaśpiewała Boskie Buenos
 Chcę jeszcze raz pojechać do Europy
Lub jeszcze dalej do Buenos Aires
Więcej się można nauczyć podróżując
Podróżować, podróżować jest bosko 

Ciągle pan pyta co sądzę o mężczyznach
Ach proszę pana jaki pan jest ciekawski
Naturalnie myślę o mężczyznach
Ale teraz muszę jechać do Buenos Aires  
(...)
Byłam wtedy bardzo młodą osobą i nawet w marzeniach nie przypuszczałam, że będę mogła osobiście sprawdzić, czy tytuł tej piosenki nie jest przekłamany.  Dziś mogę powiedzieć, że stolica Argentyny jest urzekająca. Tak, chyba mogłabym tu żyć. Świetna atmosfera, niewymuszony luz, jakaś niesamowita magia tego miasta zwanego Paryżem Południa sprawiały, że od pierwszej chwili czułam się tam jak u siebie. Oczywiście, oceniam to miejsce z perspektywy odczuć turysty. Wiele pięknych miejsc na świecie widziałam i choć zachłysnęłam się ich urodą, od razu wiedziałam, że nie są to miejsca, w których byłabym w stanie zapuścić korzenie.  Tu było inaczej. 


- Lot wewnętrzny z Foz do Iguaçu do Buenos Aires.  
Lotnisko obsługujące loty krajowe umiejscowione  jest w samym środku miasta. Z tego powodu podczas lądowania w argentyńskiej stolicy czekał nas niecodzienny, niesamowity widok. Oszałamiały sięgające horyzontu, niekończące się połacie oblepione jasnymi budynkami. Sprawiały wrażenie, jakby miasto nie miało końca.

- W Buenos znajduje się Avenida 9 de Julio, którą uznaje się za najszerszą  na świecie ulicę. Ma 140 m szerokości.






- Jeśli wybierzecie się do Buenos, na pewno  udacie się  do ekskluzywnej dzielnicy Recoleta.  Znajduje się tam słynny cmentarz, stanowiący jakby oddzielne miasteczko. Przeciętny zjadacz chleba nie ma co marzyć o pochówku w tej nekropolii.  To miejsce zarezerwowane jest tylko dla najważniejszych i najbardziej wpływowych Argentyńczyków. Evita Peron to najsłynniejsza osoba pochowana na tym cmentarzu. 



- Oczywiście zwiedzając stolicę Argentyny nie można nie wybrać się do, uznawanej za miejsce dość niebezpieczne,  dzielnicy La Boca. Turyści przede wszystkim udają się na Caminito - niewielką turystyczną uliczkę, gdzie budynki pomalowane są na najróżniejsze jaskrawe kolory, a drzewa ubrane w ażurowe wełniane sweterki.. Można tam również zatańczyć zmysłowe tango.



Na balkonie Evita i Peron oraz  Diego Maradona

- nowoczesna dzielnica Puerto Madero. Jest najmłodszą, najbardziej ekskluzywną i najdroższą  dzielnicą miasta. Ja wolę te starsze, mniej nowoczesne dzielnice.



- symbolem nowoczesności Buenos jest olbrzymi metalowy tulipan. Kwiat otwiera się o świcie, a gdy zapada zmrok - zamyka się. To ulubione miejsce studentów i amatorów joggingu.



- wybieg dla piesków w centrum Buenos



- pyszne jedzenie - przede wszystkim słynna wołowina. I choć nie jestem amatorką tego mięsiwa, jej smaku nigdy nie zapomnę. Rewelacyjnie soczyste i kruche steki oraz inne wspaniałe wołowe potrawy z grilla.   Podczas wizyty na ranczo u gauchos (argentyński odpowiednik północnoamerykańskich kowbojów) - miała miejsce kulinarna rozpusta. Oprócz dań z wołowiny, kosztowaliśmy przepyszne pierożki, sałatki, desery i inne smakołyki.





- Argentyńczycy nie wyobrażają sobie życia bez yerba mate - naparu z ostrokrzewu paragwajskiego. Liście yerby wsypuję się do kubeczka z tykwy, zalewa gorącą wodą o  temperaturze 80°  i pije przez tzw. bombillę czyli metalową rurkę zakończoną łyżeczką z sitkiem.  
Yerba mate ma bardzo wiele cudownych właściwości, m.in. podnosi odporność, wpływa na lepsze trawienie, zwiększa koncentrację i pobudza oraz ... zwalcza bezsenność. Tej ostatniej zalety cudownych ziółek nie mogę potwierdzić. Ilekroć przygotowałam sobie napar i się nim raczyłam, potrzeba snu ulatywała, znikała jak kamfora. Nie wiedziałam, co z sobą robić. Domownicy śpią, ja czytam, włączam telewizor, przerzucam się z boku na bok, liczę barany i ... nic! A tu niebawem trzeba wstawać, bo czas do pracy!  Koszmar! No i te problemy z zasypianiem sprawiły, że z dobrodziejstw yerby już nie korzystam!
 

- Wodospady Iguazu - tym razem po stronie argentyńskiej. Miejsce niesamowite, które trzeba zobaczyć i którego nie da się zapomnieć. Aż 80% obszaru tych wodospadów leży na terytorium Argentyny. Aby dotrzeć do Diabelskiej Gardzieli, najbardziej imponującego wodospadu (woda spada z wysokości 82 m, a więc z wyższej niż Niagara), czeka turystę  przejażdżka kolejką, a następnie spacer drewniano-metalowymi kładkami i pomostami. Szum wody słychać z daleka, a im bliżej celu zamienia się w huk.  Po pokonaniu "kurtyny" mgły, która mimo przeciwdeszczowych peleryn sprawiła, że byliśmy cali mokrzy, jakbyśmy dopiero co zażyli kąpieli, naszym oczom ukazał się niesamowity widok.  Masa kotłującej się, spienionej wody Diabelskiej Gardzieli. Choć przemoczeni do suchej nitki, to zachwyceni i bardzo szczęśliwi, że dane nam było tę wspaniałą przyrodniczą atrakcję, siódmy cud natury zobaczyć na własne oczy.     





- Argentyńczycy to ludzie pogodni i serdeczni, z dużą kulturą osobistą.  Na przystanku, lotnisku czy innym miejscu nie wpychają się przed ciebie,  cierpliwie czekają na swoją kolej. Zawsze zwracam uwagę na zachowania ludzi w takich sytuacjach, bo nienawidzę cwaniactwa i bezczelności. Irytują mnie przepychanki "na chama", które w Polsce są, niestety, na porządku dziennym (u lekarza, na dworcu, na przystanku, w szatni itd)
- w odróżnieniu od mieszkańców Brazylii zdecydowana większość Argentyńczyków (ponad 90%) to ludzie o białym kolorze skóry.
- ponoć Argentyna to jedyne państwo, w którym obchodzony jest  Dzień Polskiego Osadnika (8 czerwca).

Tęsknię za Argentyną. Jest jeszcze  mnóstwo miejsc w tym kraju, które chciałabym zobaczyć. Może kiedyś...

15 komentarzy:

  1. Piękna zdjęcia :) Nigdy tam nie byłam, ale dzięki Twojej wyprawie czuję się jakbym znała to miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale tam pięknie, nigdy tam nie byłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam, ale chętnie wróciłabym tam choć na chwilę:)

      Usuń
  3. Wspaniałe zdjęcia!!!Piękne widoki!!! Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Pozdrowienia gorąco odwzajemniam:)

      Usuń
  4. Wodospad tego pokroju bardzo chciałabym zobaczyć. Bardzo zachęcający do wyjazdu pościk.
    Ja lubię nowoczesne dzielnice w odróżnieniu od Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko przed Tobą!

      Usuń
    2. Oj, czuję, że nie będzie mi dane kiedykolwiek się tam znaleźć, ale niezbadane są wyroki...
      Co do kultury polskiej zgadzam się w stu procentach. Jestem chora jak mam się udać do skupiska ludzi.
      Jakoś wcześniej nie zauważyłam tego wybiegu dla psów. Zastanawiam się czy i tam kultura panuje czy dochodzi do 'sprzeczek'.

      Usuń
  5. Fascynujące miejsce! Piękne wspomnienia i zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia pozwalają powracać do pięknych miejsc:)

      Usuń
  6. Jej, zazdroszczę takiej wycieczki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten wyjazd był trochę z przypadku. Planowałam Peru, ale w związku z tym, że to kraj górzysty, leżący na dużych wysokościach i bałam się reakcji organizmu po wypadku, któremu na krótko przed wyjazdem uległam, zmieniłam miejsce wyprawy na bardziej "lajtowe":)

      Usuń
  7. To musiał być wspaniały wyjazd:)))fantastyczne widoki:))))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wielką sympatią wspominam ten wyjazd. Pozdrawiam Cię, Reniu!

      Usuń