Słynie ona przede wszystkim z owoców morza, a jej sztandarowym daniem jest:
*ceviche - to potrawa, której głównym składnikiem jest marynowana w soku z limonki, posiekana surowa ryba podana najczęściej z dodatkiem cebuli, ostrej papryki ají, ziemniaków i kukurydzy. Jadłam kilka razy, ale ta wersja tego popularnego dania pokazana na zdjęciu niżej (z dodatkiem pysznego bulionu rybnego) smakowała mi najbardziej.
Cena - 30 peruwiańskich soli, czyli ok. 30 zł
Choć zupka wygląda niepozornie, jej smak to poezja |
* w centrum Limy, nieopodal Pałacu Rządowego znajduje się Bar Restaurant Cordano. To niesamowite, bardzo popularne i jedno z najstarszych (1905 r.) tego typu w Peru miejsce. Stołowały się tam (i robią to do dziś) najznamienitsze osobistości kraju: prezydenci, politycy, artyści i pisarze. W 2005 r. Bar Cordano uznany został za dziedzictwo narodowe. Ogromne wyróżnienie!
Jedzenie jest znakomite, ale szokuje oryginalny wystrój. Czas tu jakby się zatrzymał. Na podłodze kafelki, stoliki nakryte ceratą, ciemne szafy.
Takie pyszności jedliśmy w Cordano:
Owoce morza z dodatkiem warzyw |
Kotlet z fasoli, ryba i sos z owocami morza |
Choć jestem otwarta na nowe doświadczenia to nawet dziś na myśl o przełknięciu kawałeczka mięsa z tego zwierzątka wzdrygam się. Jako jedna z nielicznych osób nie spróbowałam tego rarytasu.
*bardzo popularne są dania z kurczakiem w roli głównej
*ziemniaki są warzywem narodowym. Peruwiańczycy uprawiają kilka tysięcy ich odmian.
*kukurydza - najbardziej znana Choclo, bardzo często sprzedawana z dodatkiem sera - choclo con queso.
*ryż - zwykle podawany obok ziemniaków
*quinoa - komosa ryżowa uprawiana na terenach górskich. Zgromadzenie Ogólne ONZ rok 2013 ustanowiło rokiem komosy ryżowej.
Wykorzystuje się ją do wypieków i deserów, jako składnik sałatek i zup oraz jako danie główne, zastępując ziemniaki, ryż czy makaron.
Sopa de quinoa |
*Inca Kola - gazowany, słodki napój o smaku naszej oranżady. Jest znacznie bardziej popularny niż Coca Cola.
*pisco sour - narodowy drink przygotowywany z pisco (rodzaj brandy), soku z limonki, białka kurzego jaja, kilku kropel gorzkiej wódki Angostura oraz syropu z cukru trzcinowego.
Choć początkowo miałam opory, by tego koktajlu spróbować, bo surowe białko trochę mnie zniechęcało, to później już tych oporów nie miałam. Smak rewelacyjny.
Takie Soldeica pisco w kamionkowych butelkach w kształcie inkaskiej twarzy przywiozłam swoim Zięciom.
*słodycze
- pięknie "ubrane" czekolady z różnymi dodatkami i bardzo wysoką zawartością kakao - cena 12- 20 soli (ok. 12-20 zł)
- cukierki z cocą
Kuchnia peruwiańska jest bardzo zróżnicowana i bogata, a ja dzisiaj zaprezentowałam bardzo skromny jej wycinek.
Pozdrawiam:)
Coś jest w tym powiedzeniu, że "człowiek nie świnia i zje wszystko". Też bym tak podanej świnki nie ruszyła, to takie miłe zwierzątka! Co nie znaczy, że bym nie jadła nie wiedząc co to jest.
OdpowiedzUsuńIch czekolada to w sam raz dla mnie, zawsze jem czekoladę powyżej 70% kakao.Zainteresowały mnie cukierki z koką, chętnie bym ich nieco nabyła.
Natomiast nie lubię i nie jadam owoców morza , ostatnio ryb też nie jadam, oraz nie jem komosy ryżowej - bo mi nie wolno, z uwagi na posiadane Hashimoto.
Pisz co było dalej na tej wycieczce, proszę;)))
Miłego;)
Znajoma, która rok wcześniej wybrała się do Ameryki Płd, straszyła, co bym nie narobiła sobie kłopotów przewożąc herbatę i cukierki z koką. Okazuje się, że nie wolno wywozić tylko liści koki. Herbatka nawet na ojczystych nizinach stawia mnie na nogi. Szkoda, że tak mało przywiozłam:)
Usuńoj, znikł moj komentarz. Więc jeszcze raz. Czekam na dalszą relacje z arcyciekawej podróży, ale juz teraz wiem,że nic z tego bym nie zjadła. Oprócz czekolady...
OdpowiedzUsuńRelacja będzie niebawem. Myślę, że znalazłabyś sporo potraw, które by Cię usatysfakcjonowały:)
UsuńSuper inspirująca podróż :) nie wiem czy zjadłabym te wszystkie dania ale coś na pewno bym spróbowała :))
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabyś zachwycić się andyjską kuchnią. Jest bardzo różnorodna:)
UsuńKuchnia ciekawa ale ja poproszę tylko kurczaka z warzywami, nie pogardzę czekoladą i cukierkami, nie lubię owoców morza, świnki też bym nie ruszyła :) może na takiej wycieczce zgubiłabym parę kilo? :)... fajnie, że przedstawiłaś nam kulinarną stronę Peru... podróże kształcą... :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Małgosiu. A potraw z kurczaków całe mnóstwo. I pyszne:)
UsuńŚwinki też bym nie zjadła:(((czekolada i kurczak wyglądają pysznie:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńŚwinki, które nam zaserwowano na półmisku nie wyglądały tak zniechęcająco, jak na niektórych oglądanych przed wyjazdem zdjęciach w necie. Pozdrawiam:)
UsuńHmmm...całkiem ciekawe te rarytasy!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Jak to mówią: Co kraj, to obyczaj. Pozdrawiam:)
UsuńOj świnki też bym nie tkneła ale co kraj to obyczaj pozdrawiam Dorotka
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jest wśród Was mnóstwo osób, które postąpiłyby jak ja:)
UsuńAleż konkretne porcje:)
OdpowiedzUsuńTeż bym świnki nie tknęła - zresztą, żadnego zwierzaka, który kojarzy się z "pupilem"
W niektórych miejscach porcje były tak wielkie, że fizycznie pracujący mężczyzna miałby problem ze zjedzeniem serwowanego dania:)
UsuńCzekałam bardzo na ten wpis. Świetnie czyta się Twoje relacje z podróży pełne ciekawostek. Wszystko (poza wiesz czym) wygląda bardzo smakowicie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Malwinko.
UsuńWspaniała relacja, to musiała być fascynująca podróż kulinarna :)
OdpowiedzUsuńNiezapomniane kulinarne przeżycia:)
Usuńnajbardziej spodobały mi się czekolady i cukierki ;)
OdpowiedzUsuńOpakowania czekolad są fantastyczne. We wpisie zamieściłam zdjęcie tylko dwóch, a przywiozłam ich znacznie więcej.
UsuńJak byłam mała zaczytywałam się książkami o Indianach.Chorwackie góry przypominają mi przygody Winnetou ,bo tam kręcony był film. I jakże odległe jest moje wyobrażenie od rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńAndy są monumentalne. Robią ogromne wrażenie:)
UsuńŚwinki też bym nie zjadła. Jednak i w naszej kulturze są dania, których ludzie z innej części globu nie ruszą. Inna kultura, inne obyczaje. Najfajniej byłoby gdybyśmy w ogóle nie zjadali żywych istot.
OdpowiedzUsuńFantastyczna wyprawa i ta moc smaków :)
Fajnie byłoby nie jeść mięsa, ale ja już nie byłabym w stanie się bez bólu przestawić na weganizm:)
UsuńCałe szczęście, że świnki nie ruszyłaś, musiałabym chyba...pobić gdyby było inaczej:)
OdpowiedzUsuńO, musisz porachować kości Tatusiowi!
UsuńNo to przy najbliższej okazji...
UsuńŚwietne dania i to coś co lubimy kuchnia innego kraju zawsze nas bardzo ciekawi, uwielbiamy poznawać nowe smaki i próbować raczej wszystko tylko ta świnka morska kojarzy mi się z mała przytulanką i nie wiem czy bym się na nią skusiła :) :) ;)
OdpowiedzUsuńJa też lubię poznawać nowe smaki, ale nie na wszystko dam się skusić. Żadnych gąsienic, robali, zgniłych jaj....
UsuńTo tak jak ja :) fuj....
UsuńDorotka z okazji zbliżających się Swiąt Wielkanocnych Smacznego jajka i Mokrego poniedziałku
OdpowiedzUsuń