My nazywamy go Birmą, a tak naprawdę od 1989 r nosi nazwę Myanmar. Leży w Azji Południowo-Wschodniej i jest rządzonym przez wojskową juntę, jednym najbiedniejszych państw świata. Aż trudno dziś uwierzyć, że przed przewrotem Birma była w czołówce najlepiej rozwijających się azjatyckich krajów.
Aby tam dotrzeć udaliśmy się Dreamlinerem najpierw do Bangkoku (ok. 10 godz. lotu, powrót 11 godzin), a stamtąd następnego dnia liniami Air Asia do Mandalay (ok. 1 godz 40 min). Choć obecnie jest w Birmie pora zimna sucha, wcale nie marzliśmy. Temperatura była idealna - ok. 25°C. Cieplej było w Ngwe Saung.
Z czym kojarzyć będzie mi się już zawsze Birma?
- ze strojem zwanym longyi (czyt. londżi).
To rodzaj wiązanej spódnicy, którą noszą na co dzień kobiety, dzieci i ... mężczyźni. Bawełniane tkaniny na longyi dla pań są kolorowe, kwieciste, wzorzyste. Panowie zaś wybierają najczęściej ciemne, pozbawione wzorów tkaniny lub w delikatną kratkę albo pasy. Kobiety wiążą longyi z boku, panowie - z przodu. Spódnice w jasnych kolorach zakłada się na specjalne okazje.Taki strój jest bardzo wygodny, zapewnia większą cyrkulację powietrza. Ponoć pod longyi nie zakłada się bielizny. Czy tak jest rzeczywiście? Nie odważyłam się sprawdzić!
- chinlone, czyli birmańskim sportem polegającym na grze niedużą rattanową piłką.
Bardzo często mijaliśmy grupki mężczyzn lub chłopców oddających się temu rodzajowi relaksu. Uwagę zwracało również longyi w wersji skróconej, w specjalny sposób zawiązane, aby nie utrudniało gry.
- thanaką - tradycyjnym birmańskim makijażem, którym zdobią twarz kobiety oraz dzieci, choć i pomalowanych panów udało mi się kilka razy zobaczyć.
Kosmetyk ten otrzymuje się z kawałka drewna, który ściera się na proszek na specjalnym kamieniu. Następnie dodaje się odrobinę wody, miesza i powstałą kremowo-beżową maź nakłada się na twarz.
Thanaka chroni przed słońcem i wiatrem, a także wybiela.
- z bardzo serdecznymi, przyjaźnie nastawionymi, uśmiechniętymi ludźmi.
Birmańczycy są szczęśliwi, gdy mają dom, pracę i jedzenie. Najważniejsza jest rodzina. Choć większość społeczeństwa jest bardzo biedna, ludzie potrafią dzielić się tym, co mają. Trudne warunki życia nie przeszkadzają być życzliwymi i radosnymi ludźmi. Wierzą, że w kolejnym życiu, dzięki zasługom i dobrym uczynkom, ich los będzie lepszy.
- z mnichami buddyjskimi
Birma to kraj, w którym 89% społeczeństwa wyznaje buddyzm. Mnichów jest tu najwięcej na świecie, ok. 400 tys. Trudno się dziwić. Dla ubogich mieszkańców Myanmaru zostanie mnichem to często jedyna droga na wyrwanie się z nędzy. Już 6-latki mogą rozpocząć życie w mnisiej wspólnocie. Do klasztoru mogą wstępować także kobiety.
Zasady życia mnichów i mniszek określa T(r)ipitaka, święta księga buddyjska.
Podstawowe atrybuty mnicha to misa żebracza (z której je i do której lokalna społeczność ofiarowuje jałmużnę) oraz szata (mnisi w kolorze bordowym, mniszki różowo-białym).
Mnisi darzeni są wielkim szacunkiem. Wielki sprzeciw i oburzenie społeczne wywołała decyzja władzy w 2007 podczas tzw. szafranowej rewolucji o brutalnym rozprawieniu się z manifestującymi mnichami.
W tzw. Mieście Nieśmiertelności (Amarapura) mieliśmy okazję obejrzeć ceremonię karmienia mnichów (1200 mnichów i 700 mniszek). Bardzo ciekawe i pouczające doświadczenie.
- z rybakami z jeziora Inle.
Ciekawi jesteście zapewne, cóż wyczyniają owi rybacy, że o nich wspominam. Otóż do wiosłowania używają nie rąk, a nóg. Ponoć tylko na Inle Lake można podziwiać taki sposób napędzania łodzi w ruch.
Łódki zaopatrzone są w bambusowe kosze służące za sieci.
- z kobietami z plemienia Padaung, znanymi na świecie z oplecionych metalowymi obręczami szyi. Te ciężkie, ważące kilka kilogramów ozdoby, uciskając obojczyki deformują żebra. Straszna tradycja! Jest kilka teorii, skąd ten nieludzki zwyczaj się wziął. Jedna z nich mówi, że obręcze miały chronić przed atakiem dzikich kotów, druga zaś, że w ten sposób kobiety oszpecały się i zniechęcały swoim wyglądem mężczyzn z innych plemion.
Gdyby ktoś zainteresował się historią kobiet z plemienia Padaung odsyłam do bardzo ciekawego artykułu, który można przeczytać TU
- najdłuższym na świecie tekowym mostem.
U Bein Bridge znajduje się niedaleko Mandalay, jego długość wynosi 1200 m.
- z drogami budowanymi przez mieszkańców wiosek i miasteczek, w zasadzie siłą własnych rąk
- z laureatką pokojowej Nagrody Nobla (1991), Aung San Suu Kyi, symbolem walki o demokrację, wieloletnią opozycjonistką, więzioną przez kilkanaście lat przez juntę wojskową.
Od kilku lat sprawuje władzę wespół ze swoimi wieloletnimi wrogami. Gdy w Birmie zaczęły się czystki etniczne przeciw muzułmańskim Rohingjom, laureatka pokojowej nagrody nigdy nie stanęła w obronie prześladowanych. Pojawiły się nawet głosy, że należy odebrać jej Nobla.
Zachęcam do obejrzenia filmu Luca Bessona z 2011 r. Lady. To biografia wspomnianej birmańskiej opozycjonistki.
- z zajmowaniem miejsc w samolocie (podczas wewnętrznych przelotów) na zasadzie: siadasz gdzie chcesz lub kto pierwszy ten lepszy
- z bardzo tanim alkoholem
Podczas pierwszej wizyty w birmańskiej restauracji zamówiliśmy podczas kolacji rum souer, myśląc, że będziemy delektować się słynnym drinkiem rumowo-limonkowym. Jakież było nasze zdziwienie, gdy kelner zamiast oczekiwanego drinka, przyniósł nam flachę 0,7 l najbardziej znanego Mandalay Rumu. I to za bezcen - 2800 kyatów. 1500 kyatów to 1 dolar, więc łatwo policzyć. Oczywiście zrezygnowaliśmy z tak oryginalnie serwowanego trunku. Rumowych zakupów dokonaliśmy w sklepie, gdzie cena była prawie połowę niższa.
Drugim bardzo znanym birmańskim alkoholem jest whisky Grand Royal. Ceny równie atrakcyjne. Trochę droższa, ale i tak bardzo tania w porównaniu z cenami u nas, jest limitowana edycja Whisky Grand Royal Double Gold.
- z rosnącą w naturalnym środowisku poinsecją, czyli gwiazdą betlejemską.
CDN