Wiem! Parówki, wg większości, to jeden z ostatnich wyrobów masarskich, które powinno się jeść. Podzielam tę opinię i odkąd pamiętam, miałam długie zęby na tę "wędlinę". Ale dzieci je lubią. Moi wnukowie, którzy zaliczają się do klasycznych niejadków, też. Jako jedną z niewielu rzeczy, dość chętnie pałaszują. Kupuję zatem te nieszczęsne serdelki, ale zawsze wybieram dobrej jakości, z dużą zawartością mięsa (ponad 90%). Mam świadomość, że za moment i to im się znudzi, dlatego staram się dbać o ciekawą "oprawę" serwowanych parówkowych dań. Ostatnio z pomocą przyszedł mi serwis internetowy You Tube. To tu natknęłam się na filmik prezentujący bardzo oryginalny sposób podania "bohaterek tego wpisu". To trochę takie parówkowe spaghetti, a więc z dodatkiem sosu i warzyw może stanowić danie obiadowe.
Parówkowe spaghetti - przepis:
2 cienkie parówki (najlepiej w naturalnej osłonce)
ok. 25 nitek makaronu spaghetti (suchych)
Każdą kiełbaskę przekroić na 4 kawałki. Nitki spaghetti złamać w połowie długości. Parówki przekłuwać suchym makaronem (od strony przecięcia) tak, aby z każdej strony wystawał mniej więcej takiej samej długości.. W kawałku powinno się znaleźć ok. 6 makaronowych nitek. Włożyć do garnka z wrzątkiem i gotować zgodnie z przepisem na opakowaniu makaronu. Z parówek zdjąć osłonkę, jeśli jest sztuczna. Podawać z ketchupem lub, w wersji obiadowej, z sosem pomidorowym, chrzanowym oraz surówką.
2
Jeśli w rodzinie posiadacie "parówkowych skrytożerców", spróbujcie tej wersji zaserwowania kiełbasek. U mnie się spodobała.
Jasiu i Antek nie mają zdania;>
OdpowiedzUsuńRozumiem, że dzisiaj rarytasy zostaną dowiezione:)
Jasiu już ma zdanie, a Antosiowi ostatnio wszystko smakuje, więc i tym rarytasem nie pogardzi:)
UsuńRobiłam je kiedyś u Teściowej jako ciekawostkę :) Każdy był pod wrażeniem jak udało mi się nadziać parówkę na makaron, ale nikt nie wpadł na to, że zrobiłam to przed gotowaniem ;)
OdpowiedzUsuńTaki sposób podania parówek jest zaskakujący:)
UsuńZaciekawił mnie Twój pomysł. Można zaskoczyć gości 😆
OdpowiedzUsuńJeśli goście lubią parówki, na pewno będą usatysfakcjonowani:)
UsuńBrawo, nawet ze zwykłych parówek można zrobić fajne danie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Madziu:)
UsuńPrzymierzam się do takich parówek od lat :))))
OdpowiedzUsuńTak samo jak Ty mam mieszane odczucia jeśli chodzi o same parówki, ale czasami i mnie najdzie chęć na coś "kontrowersyjnego" :))) Z makaronem nie robiłam, ale chyba wreszcie powinnam :)
Smak parówek ze spaghetti się specjalnie nie zmienia, ale podanie takiego dania robi na dzieciach wrażenie:)
UsuńDrugi pomysł to "prosiaczki". Pozbawiamy parówkę osłonki (jeżeli to ta plastikowa"), kroimy parówkęna 4 równe kawałki i kazdy koniec kawałka nadkrawamy na 4 części.
OdpowiedzUsuńKroimy marchewkę na nieco grubsze plastry,a plasterki na 4 części. Na patelni rozgrzewamy olej kokosowy lub masło klarowane i wrzucamy marchewkę. Smażymy z obu stron na pół miękko, dorzucamy teraz parówki i smażymy je na rumiano. Nadkrojone kawałeczki parówek się wyginają i wyglądają zabawnie. W trakcie smażenia marchewkę delikatnie solimy i posypujemy odrobiną curry albo suszonym koperkiem.
Pod pewnym względem parówki są dla nas korzystne, bo zawierają to,co my z mięsa na co dzień zwykle odrzucamy, a więc wszelkie chrząstki i skórki, które zmielone na proszek jakoś nam nie przeszkadzają.
Dziękuję Ci bardzo za prosiaczkowy pomysł. Skorzystam, gdy przyjdą do mnie chłopaki>
Usuńod czasu do czasu sama chętnie jem parówki:)
OdpowiedzUsuńW szkole średniej, gdy Mama była w szpitalu i obiadków nie było, z przyjemnością jadałam podgrzane grube parówki z fasolką szparagową. Do dziś pamiętam smak tego dania. Teraz nie jadam:)
OdpowiedzUsuńwygląda ciekawie
OdpowiedzUsuńI ośmiornice z parówek :D
OdpowiedzUsuń