Koreę Południową odwiedziłam w lipcu 2016 r. i choć to sezon deszczowy, szczęśliwie nie spadła ani jedna kropelka. Z Paryża lot do Seulu. Dziś można do tej stolicy lecieć bezpośrednio z Warszawy. Różnica czasu - 7 godzin. U Koreańczyków - 24.00, a w Polsce już 7 rano.
Seul to bardzo energetyczne, zachwycające miasto. Supernowoczesne, z drapaczami chmur, z pyszną kuchnią.
Mnóstwo restauracji z niesamowitym jedzeniem. Na samo wspomnienie ślina ścieka po brodzie.
.
Czy ktoś z Was wie, gdzie można znaleźć podobieństwo między nami a Koreańczykami? Polacy kochają kiszoną kapustę. a Koreańczycy nie wyobrażają sobie kuchni bez kimchi. To też kapusta, tyle że pekińska, kiszona ok. 3 tygodni w glinianych garach, z dodatkiem chili, czosnku i rzodkwi. Czasami kisi się także inne warzywa. Podawane jest do wszystkich posiłków. Smak kimchi jest zupełnie inny niż naszej kwaszonej kapusty, ale mnie bardzo przypadł do gustu.
Mimo że Koreańczycy lubią jeść i jedzą sporo, są bardzo szczupli. To ponoć zasługa ich zdrowej (opartej na warzywach i owocach morza), pikantnej kuchni.
Na straganach rozstawionych wzdłuż ulic można znaleźć przepyszne jedzenie: pierożki, naleśniki, kluski i inne smakołyki, których nazw nie znam. Taka różnorodność, że w głowie się kręci.
Chyba największą atrakcją dla turystów jest DMZ czyli nadgraniczna strefa zdemilitaryzowana - granica między Koreą Płd i Płn. To nie lada gratka dla zainteresowanych historią i wojskowością.
Korea słynie z uprawy żeń-szenia, panaceum na niemalże wszystkie dolegliwości, a na pewno na serducho, potencję i pamięć.
W Korei koniecznie trzeba wybrać się na targ rybny. Takie okazy można zobaczyć, których nawet w książkach się nie znajdzie. Największym rybnym targiem jest Jagalchi w Busan. Ryby i owoce morza sprzedają tu głównie kobiety:
Nasze zdziwienie i ciekawość budzili ludzie (także turyści) w hanbokach czyli koreańskich tradycyjnych strojach narodowych. Przewodnik - pan Karol - wyjaśnił nam, że osoby ubrane w takie "wdzianka" mają wolny wstęp do muzeów. Świetny pomysł.
Cmentarz wojsk ONZ, na którym pochowani są żołnierze (z 16 krajów) polegli w czasie wojny koreańskiej (1950 - 1953) -- bardzo dobrze utrzymany.
No i mój ulubiony temat - toalety!!! Podobnie jak w Japonii - pachnące, czyściutkie, błyszczące. Te w hotelach i te w miejscach publicznych.
Koreańczycy nie podejmują żadnych ważnych życiowych decyzji bez rad udzielonych przez astrologów czy wróżki. Kilka miesięcy temu głośno było o pani prezydent Korei Płd, która decyzje wagi państwowej podejmowała po konsultacji z samozwańczą szamanką. Na jednej z seulskich ulic można zajrzeć do jednego z kilkudziesięciu wróżbiarskich namiotów i dowiedzieć się, czy warto np. zagrać w Lotka?
Podobnie, jak w wielu innych krajach azjatyckich, opalenizna świadczy o niskim statusie społecznym. Koreańczycy bardzo dbają o swoją cerę, chronią się przed promieniami słonecznymi. Sklepy kosmetyczne oferujące kremy, maseczki i inne specyfiki wybielające i zapewniające młody wygląd znajdują się jeden obok drugiego. Trzeba przyznać, że buźki, zarówno Koreanek jak i Koreańczyków, są tak gładkie jak przysłowiowe pupy niemowlaków. Coś niesamowitego. Bardzo często zastanawiałam się, czy stosowanie kremów rzeczywiście ma tak znaczący wpływ na kondycję naszej skóry. No i w Korei znalazłam odpowiedź.
Panie i panowie, dbajmy o siebie, wklepujmy rano i wieczorem balsamy, kremy i inne kosmetyczne dobrodziejstwa!
Świadectwem wręcz obsesyjnego fioła na punkcie białej skóry niech będą poniższe zdjęcia z plaży w Busan, kurortu i miasta portowego Korei Płd., jednego z największych portów świata
Koreańczycy dużo piją i statystyki stawiają ich na I miejscu w ilości spożytego na 1 osobę alkoholu. Do tradycyjnych trunków należy ryżowe soju ( czyt. sodżiu).
Jeśli będziecie mieć okazję ten kraj odwiedzić, polecam. To miejsce bardzo bezpieczne i przyjazne dla turysty.