Zwiedzanie tego największego kraju Ameryki Płd rozpoczęliśmy od wyjazdu do Paraty - kolonialnego miasta z charakterystycznymi bielonymi domkami, brukowanymi uliczkami, kolorowymi łódeczkami i małymi kościółkami. W pamięci pozostał cudowny rejs po wodach Zatoki Paraty. Zapraszam na błyskawiczną wizytę w tym mieście.
Następnym etapem podróży było Rio de Janeiro, stolica kraju w latach 1763 - 1961. Nigdy dotąd nie byłam w tak pięknie położonym mieście. Widoki ze wzgórza Corcovado, na którym wzniesiono posąg Chrystusa Odkupiciela oraz z Głowy Cukru, góry usytuowanej nad zatoką Guanabara, zapierają dech w piersiach. Żadne zdjęcie nie jest w stanie oddać urody tego miejsca.
- Copacabana - najsłynniejsza plaża świata. Słyszeli o niej chyba wszyscy. Rozciąga się na długości ponad 4 km. W jej pobliżu ulokowało się mnóstwo hoteli, apartamentowców i restauracji. To jedno z wielu miejsc w Brazylii, gdzie należy zachować ostrożność ze względu na zagrożenie przestępczością. O takim ryzyku zostaliśmy poinformowani przez naszego pilota, Michaela, podczas pierwszego spotkania. Niestety, jedna z pań zbagatelizowała dobre rady i, obwieszona biżuterią, wybrała się (wraz z dużą grupą uczestników wycieczki) na plażowe szaleństwo. Wyspecjalizowany w okradaniu turystów młody, śmigający na rolkach, chłopak prawie niepostrzeżenie podjechał do "nieusłuchanej babeczki" i zerwał z jej szyi okazały złoty łańcuszek. Nie tylko poszkodowana była zaskoczona, ale i cała reszta grupy, bo wszystko działo się tak szybko, że nie udało się zareagować i zapobiec kradzieży.
Copacabana będzie mi się już zawsze kojarzyć z tym przykrym wydarzeniem oraz z bardzo zimną wodą Oceanu Atlantyckiego. Niska temperatura bardzo mnie zaskoczyła, bo spodziewałam się raczej "ciepłej zupy" niż wody przypominającej tę w Bałtyku.
- Rio jest światową stolicą karnawału. Tak wyglądał sambodrom na 2 tygodnie przed rozsławiającym Brazylię festiwalem tanecznym. Zapełni się już niebawem widzami, którzy będą podziwiać i oklaskiwać popisy samby w wykonaniu uczniów szkół tańca z różnych miast.
- najsłynniejszy stadion świata - Maracana - również znajduje się w Rio. Podczas naszego pobytu, w ramach Copa Libertadores (międzynarodowe rozgrywki najlepszych klubów Ameryki Płd i Meksyku) miał odbyć się mecz jednego z klubów piłkarskich z Rio de Janeiro - Botafogo z ekwadorskim St. Quito. Mój mąż, zapalony kibic, nie brał pod uwagę opcji nie wybrania się na tę imprezę. Ja byłam niezdecydowana, bo bilety nie były tanie (impreza fakultatywna: 120 dolarów od osoby), a i niespecjalnie sportem zainteresowana. Chłopina tłumaczył, że to jedyna okazja, że trzeba, że należy, że ....itd..Namawiał, namawiał, aż namówił. I bardzo mu za to konsekwentne namawianie dziękuję, bo wizyta na stadionie była niewiarygodnym przeżyciem. I nie chodzi o rozgrywki piłkarzy na boisku, ale możliwość obserwowania kibiców. Mecz wyzwalał w nich niesamowite emocje: od zniechęcenia, przerażenia, gniewu po radość i euforię. To widowisko warte każdych pieniędzy!
- Rio to wspaniałe miasto, ale pełne kontrastów. Na wzgórzach, wokół centrum, powstały favele, dzielnice nędzy. Za dodatkową opłatą istniała możliwość zorganizowania dla chętnych wyprawy do jednego z takich biednych, ale i bardzo niebezpiecznych osiedli. Pilot, podczas przejazdu autokarem z Paraty do Rio, wyświetlił film Miasto Boga. Po jego obejrzeniu wszyscy śmiałkowie zrezygnowali z wizyty w faveli.
- niesamowitym przeżyciem było spotkanie z największym wodospadem rzeki Iguaçu - tzw. Diabelską Gardzielą. Cud natury! Wodospady Iguazú leżą na granicy brazylijsko-argentyńskiej i nawet żeby zobaczyć tylko to miejsce, warto się do Ameryki Płd wybrać.
- Cachaca to brazylijska wódka wytwarzana z trzciny cukrowej. Jest bazą do wielu drinków. Najbardziej znanym jest Caipirinha. To moim zdaniem najlepszy drink świata! Kwaskowy, orzeźwiający, pyszny! Takie właśnie lubię! Widziałam, jak jest przygotowywany przez Brazylijczyków i wielokrotnie wykonałam go w domu. Cachacę kupuję w Niemczech, ale czytałam, że od czasu do czasu można spotkać ją w Lidlu.
Caipirinha - przepis (na 1 drink):
4 limonki (w wersji oszczędnej - wystarczą 3)
3 czubate łyżeczki cukru pudru
lód
50 ml Cachaca
Limonki dokładnie wyszorować i sparzyć. 1 i 1/2 pokroić w plasterki lub w ósemki i umieścić w szklance. Dopełnić kostkami lodu lub lodem pokruszonym i 50 ml Cachacy. Pozostałe 2 i 1/2 limonki pokroić na ósemki, umieścić w shakerze, dosypać cukier puder i specjalnym tłuczkiem zw. muddlerem wygniatać sok. Nie posiadam takiego ustrojstwa, więc limonkowy sok wyciskam drewnianym nabierakiem do miodu. Zawartość shakera, przez pokrywkę z sitkiem, przelewam do szklanki, delikatnie mieszam i ... jestem w siódmym niebie!
- szacuje się, że w Brazylii występuje ok. 4 mln gatunków roślin i zwierząt, w tym endemiczne gatunki, m.in. palm i motyli,
Tukan |
Koati zwany też ostronosem |
- Brazylijczycy uwielbiają słodycze. Bazą większości deserów jest doce leite moça czyli mleko skondensowane, karmel. Słodkości trafiły w mój gust, a nr 1 były tzw. BRIGADEIRO. Nie udało mi się odnaleźć własnych zdjęć z obszaru słodkościowej rozpusty, więc jeśli ktoś jest ciekawy, jak wyglądają brigadeiro może zajrzeć tu. Niestety, łasuchowanie nie uszło bezkarnie, do Polski wróciłam z widoczną nadwagą.
Cóż jeszcze ciekawego mogę o Brazylii napisać? Sporo, ale nie chcę powielać informacji z innych blogów, więc na zakończenie parę ciekawostek:
- to Brazylijczycy wymyślili capoeirę, sztukę walki z elementami tańca,
- ponoć to stąd pochodzi najlepsza na świecie kawa,
- to tu możemy zobaczyć największy las deszczowy świata - Amazonię (chciałabym kiedyś tam dotrzeć),
- brazylijskie panaceum na wszelkie schorzenia to napój z owoców jagodowych zw. açai,
- ze względu na upały dzieci rozpoczynają naukę w szkole o godz. 5.00 rano. Tę ciekawostkę ujawnił nasz pilot, Michael. Nie pamiętam jednak, czy tak jest w okresie letnim w całym kraju, czy tylko w Paraty.
- nie ma właściwie kolei pasażerskich, choć ponoć ten sposób przewozu powoli się przywraca,
- większość mieszkańców tego kraju to ludzie ciemnoskórzy,
- w Brazylii mieszka, jak podają różne źródła, od 1,5 do 3 mln Polaków. Największe skupisko Polonii brazylijskiej znajduje się w Kurytybie.
Choć nie mogłabym na stałe w Brazylii zamieszkać, to są momenty, że za nią tęsknię i z wielką przyjemnością wybrałabym się tam ponownie.
Bom dia!
Bardzo ciekawa fotorelacja. Większość ciekawostek po kilku latach wyparowała mi już z głowy.
OdpowiedzUsuńNa mnie największe wrażenie robi wodospad.
Wodospady są nie do opisania i przekazania ich urody i majestatyczności za pośrednictwem zdjęć. To trzeba zobaczyć.
UsuńWcześniej pisałam z telefonu, a więc siłą rzeczy po łebkach. Kiedyś zgłoszę się po drinka, bo mnie zaintrygował.
UsuńJak zwykle ciekawie, krótko i na temat, czyli tak jak lubię.
Bardzo komunikatywna relacja. Proszę o więcej!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Będę się starać.
UsuńAleż tam pięknie i ciepło:)))super relacja:))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. W tej chwili bez wahania przeniosłabym się do Rio, a wróciłabym, gdy wreszcie u nas będzie ciepło. Mam już serdecznie dość panującej zimnicy. Pozdrawiam.
UsuńNiesamowite zdjęcia - ten wodospad... marzenie... co do Pani z naszyjnikiem... Tak się kończy niepojmowanie kultury i charakterystyki danych miejsc... oraz oczywiście niesłychanie przewodnika ;-) Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńWodospady Iguazu to potęga natury. Wrażenia nie do opisania. A okradziona kobieta, mam nadzieję, wyciągnęła odpowiednie wnioski. Pozdrawiam.
UsuńJak tam pięknie... :)
OdpowiedzUsuńPrzepis na drinka zapisze i chętnie kiedys wypróbuje :)
Jeśli wolisz drinki bardziej kwaskowe niż słodkie, ten zapewne będzie Ci smakował. Nie wiem, jak wygląda Brasilia czy Sao Paulo, ale Rio jest cudne.
Usuńjaka wspaniała podróż, pięknie, i pysznie:)
OdpowiedzUsuńTo jeden ze spokojniejszych wyjazdów. Sporo wolnego czasu na własne szwędanie się po mieście. Podróż, rzeczywiście, wspaniała. Pozdrawiam.
UsuńNo prosze ! W tamte strony zupełnie mnie nie ciągnie , ale mam przyjaciółkę ktora sie Urodziła i wychowała przy plażach Cocacabana i cały zestaw filiżanek do Risletto z widokami z Brazylii ;) dzieki niej ... Wiec nigdy nie mow nigdy
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chciałabym mieć taką koleżankę, do której można byłoby wpaść w odwiedziny, szczególnie gdy u nas w ostatnich latach szaruga przez 3/4 roku:}
Usuń